plakat

plakat

wtorek, 30 września 2014

Rozdział XVII (cz. I)

  -Wyglądasz tak pięknie.-Poczułem ciepłe usta Harry'ego na mojej szyi i spojrzałem na nasze odbicia w lustrze. Zayn nie mylił się, kiedy mówił, że jesteśmy jedną duszą w dwóch ciałach, i że idealnie do siebie pasujemy. 
-Dziękuję-odpowiedziałem poprawiając krawat pożyczony od Harry'ego, który idealnie pasował do marynarki uszytaj dla mnie przez Perrie. 
-Jesteś idealny, wiesz?-powiedział chłopak składając delikatny pocałunek na moich ustach.-Tak bardzo idealny. 
Spojrzałem na moje odbicie w lustrze i zauważyłem, że moje pliczki przybrały różowy kolor. 
-Nieprawda.
-Prawda i nawet nie próbuj się ze mną spierać.-Chłopak stanął przede mną i położył dłonie na moich barkach.-Jesteś najbardziej perfekcyjną osobą na świecie. 
Już chciałem coś powiedzieć, gdy nagle usłyszałem prośbe Edwarda z dołu, żebyśmy już zchodzili. 
Gdy chciałem już wyjść z pokoju, Harry przyciągnął mnie do siebie i złączył nasze usta. 
-Nie będę mógł pocałować cie prawdopodobnie przez cały ten wieczór, nie dziw się-tłumaczył się. 
Pokręciłem jedynie głową, śmiejąc się pod nosem. Jak on to robił, że w każdej minucie zakochiwałem się w nim coraz bardziej? 


***


 Zamek, w którym miało odbyć się przyjęcie był naprawdę wielki i wyjątkowo piękny. Okna jakby zbudowane z najpiękniejszego, różnokolorowego szkła, a ściany z białych cegieł.
Na miejsce przyjechaliśmy karocą zaprzężoną w dwa białe rumaki. Niestety pojechał z nami również Nick, który przez całą jazdę patrzył na mnie, jakby chciał mnie zabić, dosłownie. Siedziałem wtulony w Harry'ego, dlatego nie zwracałem na niego zbyt dużej uwagi. Wiedziałem, że gdy młodszy chłopak jest obok, Nick na niewiele może sobie pozwolić. 
 -Przykro mi chłopcy, ale tutaj nie możecie wyrażać swoich uczuć-powiedział Edward gdy dojeżdżaliśmy na miejsce.-Umówmy się, że podczas trwania balu jesteście jedynie przyjaciółmi, zgoda?
-Ehh, zgoda-odpowiedział niechętnie Harry, a ja jedynie przytaknąłem puszczając dłoń bruneta. 
-Dobrze, więc miłej zabawy.-Edward uśmiechnął się do nas, a na twarzy Harry'ego pojawił się grymas.
-Na pewno będzie cudownie-powiedział sarkastycznie i pociągnął mnie za rękaw garnituru w strone drzwi. Edward za chwile dołączył do nas pytając mnie, czy wszystko dobrze. Widocznie musiał zauważyć, że okropnie się stresowałem.
-Wszystko w porządku-odpowiedziałem z uśmiechem, ale nie do końca zgodnie z prawdą. 
Edward skinął głową i otworzył drzwi. Przed nami znajdował się korytarz, a na jego końcu następne drzwi, lecz tym razem otwarte. Kiedy przeszliśmy korytarz i staneliśmy przed salą, w której już trwało przyjęcie, miałem ochotę wracać z Harrym do zamku, jego zamku. 
-Na pewno wszystko dobrze?-spytał a ja cofnąłem się krok w tył. 
-Ja...nie.-Spóściłem wzrok.-Nie pasuję tutaj, Harry. Spójrz na tych ludzi i na siebie, jesteście kimś, a ja? Ja jestem nikim. 
-Jesteś moim osobistym księciem, Lou-powiedział i złapał moją dłoń.-Nie bój się, trzymaj się blisko mnie i nie odchodź nigdzie, dobrze? 
-Dobrze-szepnąłem podnosząc wzrok i uśmiechnąłem się lekko.
Chłopak póścił moją dłoń i za chwilę oboje znaleźliśmy się na wielkiej sali. Było tam naprawdę dużo ludzi, którzy tańczyli, śpiewali i, z tego co widziałem, wspaniale się bawili. Byłem pewny, że nawet przez sekundę nie będę w stanie bawić się tak, jak wszystkie te osoby. 
-Harry!-usłyszałem i za chwilę widziałem, jak jakaś dziewczyna rzuca się Harry'emu na szyję.-Pamiętasz mnie? To ja! Emma! Jak byliśmy mali to nieraz przychodziłeś do mnie, pamiętasz? Harry! Tak bardzo tęskniłam! 
-Ahh, Emma! Dobrze cie widzieć!-powidział chłopak odwzajemniając uśmiech. Nagle poczułem dziwne kłócie w żołądku.-Wszystkiego najlepszego.
-Zatańczysz ze mną?-spytała Emma, a ja odsunąłem się o kilka kroków od Harry'ego. Chłopak spojrzał na mnie po czym znów odwrócił wzrok w stronę dziewczyny.-No Harry, proszę!
-Dobrze, tylko najpierw chciałbym ci kogoś przedstawić-powiedział i za chwile oboje staneli przede mną. 
-Louis-Uśmiechnąłem się sztucznie podając dziewczynie ręke. 
-Miło cie poznać Louis-powiedziała ściskajac moją dłoń.-Jesteś przyjacielem Harry'ego? 
-Tak, jesteśmy przyjaciółmi-odpowiedział za mnie Harry i uśmiechnął się do księżniczki. 
-Harry, moglibyśmy chwilę porozmawiać?-spytałem a chłopak kiwnął głową i poszedł za mną rzucając krótkie ''zaraz wracam'' do dziewczyny. 
-O co chodzi, Lou?-zapytał opierając się o ściane korytarza. 
-O co chodzi? Pytasz, o co chodzi? Wiem, że być może moja obecność tu nie jest ci na ręke, ale mógłbyś nie zabawiać się moimi uczuciami? Wiesz, jak się czuje, kiedy z nią w ten sposób rozmawiasz?
-Jesteś zazdrosny?-chłopak bardziej stwierdził, niż spytał. 
-Nie jestem zazdrosny. 
-Tak? Mi to wygląda właśnie na zazdrość. 
-Harry, do cholery! Jesteśmy razem a ty sobie pogrywasz ze mną jak ze śmieciem!
-Słucham? 
-Dobrze słyszałeś! To dopiero początek tego balu, co będzie potem? Zaczynam czuć się jak twój przyjaciel, rozumiesz?
-Właśnie nie, nie rozumiem cie, Louis. To moja dawna przyjaciółka, tylko-powiedział idąc w kierunku sali po chwili znikając z mojego pola widzenia. 
Nie miałem ochoty wracać na sale, dlatego usiadłem na podłodzę chowając twarz w dłonie. 
Po 15 minutach samotnego siedzenia tam poczułem czyjąś ręke na moich plecach. 
-Biedactwo.-Wszędzie poznałbym ten głos.
-Czego chcesz, Nick?-wysyczałem unosząc wzrok na chłopaka. 
-To ty nie wiesz?
-Nie wiem o czym?-spytałem. 
-Eh, chodź-powiedział wstając. Poszedłem za nim na sale i zauważyłem kilka par tańczońcych na środku, w tym Harry'ego i Emme. Tańczyli tak blisko siebie, że ich czoła się spotykały a usta dzieliła zaledzie kilkucentymetrowa przerwa. 
-Mówiłem, że będzie wolał ją. Ona jest śliczna, mądra, kobieca. Przykro mi, Tomlinson. Możesz już sobie iść-mówił Nick, ale nie do końca zwracałem uwage na jego słowa. Obraz, który miałem przed sobą bolał znacznie mocniej. 
Kiedy muzyka się urwała a wszyscy zaczeli klaskać Emma przysunęła się do Harry'ego i złączyła ich usta. W tamtym momencie czułem, jak jakaś cześć mnie łamie się i pęka niosąc ze sobą ogromnie bolesne kłócie. Miałem ochotę uciec, gdzieś bardzo daleko. 
Nie patrząc na nic po prostu wybiegłem z pałacu. Nie byłem pewny, co się ze mną działo, ale musiało być to coś naprawdę poważnego, skoro łzy płynęły po moich policzkach strumieniami. Biegłem przed siebie i nie liczyło się nawet gdzie. Zatrzymałem się dopiero przy jakimś drzewie i usiadłem pod nim opierając się o jego korzeń. Dlaczego on to zrobił? Przecież mnie kochał, prawda? 


______________________________________
Od razy napiszę, że ten rozdział dzielę na 2 części, ponieważ te trzy dni źle się czuję i wszystko idzie gorzej i sami wiecie :/ Nie chcę dodawać długiego, ale napisanego na odwal się dlatego dodam go w częściach. Drugą część wstawię w piątek. Chciałam dzisiaj koniecznie dodać cały ale nie zdążyłam go napisać, więc tak oto są dwie części. To beznadziejne wiem, ale nie jestem w stanie napisać całego do końca dnia, przepraszam :(




1 komentarz:

  1. Biedny Louis :( Harry na pewno go nie zostawi dla tej Emmy.
    So.. życzę zdrówka i weny ;*
    @69_with_batman

    OdpowiedzUsuń