plakat

plakat

piątek, 3 października 2014

Rozdział XVII (cz. II)

-Louis!- usłyszałem Harry'ego, który szybko szedł w moim kierunku. 
-Nie dotykaj mnie!-wykrzyknąłem, gdy podszedł do mnie, ukucnął obok i próbował przytulić. 
-Louis, proszę, porozmawiajmy, kochanie.-Złapał moją dłoń, ale szybko przyciągnąłem ją do siebie. 
-Nie mamy o czym rozmawiać-powiedziałem stanowczo.-Pocałowałeś ją. Wiesz, jak to cholernie boli? Z całych sił, rozumiesz?-mówiłem zgodnie z prawdą, bo bolało, jak nóż wbijany głęboko w serce z beznadziejnie kruchego szkła. 
-Przepraszam skarbie, tak bardzo przepraszam, ja nie chciałem, Lou. Tylko ty się dla mnie liczysz, słyszysz? Tylko ty, i nikt więcej, tak strasznie tego żałuję.-Nie potrafiłem mu uwierzyć. Nie raz przekonałem się, że słowa od zawsze były tylko słowami, a obietnice jedynie pustymi literami poskładanymi w całość.-Przepraszam, Louis. Wybacz mi, proszę. 
-Całowałeś ją-powiedziałem wolno i wyraźnie. Te słowa brzmiały tak okropnie.
-To ona pocałowała mnie, ale wiem, jestem głupi i beznadziejny, przepraszam.
-Całowałeś ją, do cholery!-powtórzyłem wstając-Musiało minąć kilka sekund aż uświadomiłeś sobie, że wasze usta są złączone?! 
-Ja..nie wiedziałem, że...
-Błagam, bez tych wszystkich bredni! Przestań wreszcie kłamać, widziałem to, co najwyraźniej dane było mi zobaczyć!-krzyczałem i nie potrafiłem tego opanować-A ja cie kocham! Tak cholernie cie kocham! I jednocześnie nie chce cie kochać! Nie chce!
Nie mogłem zapanować nad łzami. 
-Też cie kocham, bardzo, najbardziej na świecie. Louis, przepraszam, słyszysz?
Nie wiem, Harry. Chciałem to słyszeć, chciałem w to wierzyć, ale nie potrafiłem.
-Nick mówił, że wolisz ją. Że to ona jest dla ciebie idealna, nie ja-wyszeptałem w jego ramiona, kiedy tulił mnie mocno do siebie.
-Słuchasz się Nicka? Louis, on jest zazdrosny o naszą miłość, wiesz? Zrobiłby wszystko, żeby nas rozdzielić i cię okłamał-szeptał do mojego ucha.-Ona jest jedynie moją przyjaciółką, nikim więcej, przysięgam. To był krótki pocałunek i nic nie znaczący taniec. Obiecuję, że kocham tylko ciebie, Lou. Błagam, wybacz mi. 
-Sam nie wiem-Zamyśliłem się wyobrażając sobie świat bez Harry'ego i po chwili wiedziałem, że nie ma szansy na to, żebym mu nie wybaczył. Nie umiałbym żyć bez niego.
-Proszę.-Spojrzałem w jego zielone tęczówki i uśmiechnąłem się, gdy opuszkiem palca wytarł jedną z moich łez.
-No dobrze, wybaczam.-powiedziałem, a Harry mocno mnie przytulił.-Ale to tylko dlatego, że za bardzo cie kocham. 
-Dziękuję, kochanie, dziękuję-mówił radośnie.-Kocham cię, tak bardzo cie kocham. 
Chyba tym razem mu już uwierzyłem. 
-Wiem-powiedziałem, a Harry przyciągnął mnie do siebie i złożył na moich ustach delikatny pocałunek.
 Nie chcieliśmy wracać spowrotem na bal, dlatego wymkneliśmy się wcześniej i wróciliśmy do zamku. Zayn i Liam powitali nas pierwsi, a ja z Harry'm wymieniliśmy się uśmiechami, widząc ich splecione palce.
-No co? Nie tylko wy możecie być tutaj razem-powiedział Liam, ale nie było w tym stwierdzeniu żadnych pretensji czy czegoś tego typu. 
-Wiemy, Liam.-Harry uśmiechnął się i objął mnie ramieniem wokół pasa.-Dobrze wam się mieszka w pokoju gościnnym? 
-Jeszcze pytasz? Bardzo dobrze! Dziękujemy.-Zayn przytulił najpierw mnie potem Harry'ego.
-Zayn, musimy iść-przypomniał Liam, na co Zayn znów złapał jego dłoń. 
-Tak, musimy iść. Liam stęsknił się za radzicami-zadrwił Mulat, ale Payne nie zareagował.-Narazie chłopaki. 
-Trzymajcie się-rzuciłem krótko i pociągnąłem Harry'ego w stronę jego pokoju. Zamknąłem drzwi i rzuciłem bruneta na łóżko. Wdrapałem się na niego i zacząłem całować jego szyję po czym złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku. 
-Tym razem nikt nam nie przerwie-powiedziałem ściągając jego koszulkę. 
-I ja pozwalam ci dominować?-Harry zrobił to samo z moją. 
-To kara za ten cholerny pocałunek.-Zacząłem jeździć czubkiem języka po jego nagiej skórze lekko przygryzając ją w niektórych miejscach. 
-Jeśli to jest kara to ja chce być karany cały czas-mówił oddychając szybko. Po chwili jedyne co słyszałem to jego przyśpieszony oddech i różnego rodzaju okrzyki pomieszane z masą westchnień. 
Nie wiem, co takiego robiłem, ale najwidoczniej robiłem to dobrze. 


***


 Usłyszałem pukanie do drzwi i szybko wstałem z łóżka. Założyłem leżący na krześle szlafrok Harry'ego, bo nie miałem zamiaru witać kogoś nago. Spojrzałem na leżącego w łóżku chłopaka, był piękny, jego ciało, potargane włosy, wszystko w nim. Podeszłem do łóżka przykrywając go kołdrą po samą szyję, po czym otworzyłem drzwi. 
-Um...dzień dobry-powiedziałem, widząc stojącego w przejściu Edwarda. 
-Możecie mi wyjaśnić wasze wczorajsze zniknięcie z balu?-Ton jego głosu był surowy a ja w ułamku sekundy poczułem się winny. 
-Ja...to znaczy Harry...eh, nie wiem jak to wyjaśnić.-Westchnąłem.
-Za dziesięć minut widzimy się na stołówce-powiedział stanowczo i odszedł a ja odetchnąłem z ulgą. Przynajmniej nie musiałem wyjaśniać tego sam. 
-Harry, wstawaj!-Podszedłem do Harry'ego i potrząsnąłem nim lekko. 
-Coś się stało?-spytał zaspanym głosem. 
-Tak, za kilka minut mamy być na dole, ubieraj się. 
-Wiesz, nie jestem pewien, czy będę dzisiaj w stanie chodzić, a o siadaniu nawet nie wspomnę.
-Trzeba było nie całować Emmy. 
-Ugh, zamknij się.

 Po kilku minutach znaleźliśmy się na stołówce. 
-Siadajcie-powiedział Edward wskazując na krzesła. 
-Ja postoję-sywierdził Harry i obdarzył mnie karnym spojrzeniem. 
-Jak wolisz. Louis, siadaj.-Usiadłem i czekałem, aż Harry zacznie wszystko wyjaśniać.-Więc? 
-Więc co?-spytał Harry robiąc zdziwioną minę.
-Dlaczego wczoraj nie było was na balu?
-Byliśmy, na początku. Potem tak wyszło, że przyjechaliśmy tu-wyjaśniał brunet.-Co tu dalej wyjaśniać? 
-Miałeś się jej oświadczyć, Harry, taka była umowa-powiedział, a ja nagle posmutniałem. Czyli ta sprawa nadal nie jest zamknięta. 
-W dupie mam te wszystkie umowy. W dupie mam tron, w dupie mam ten cały zamek. Zrozum wreszcie, że kocham Louisa-mówił, a ja przyglądałem się całej tej sytuacji i nie wiedziałem, czy mam się wtrącić czy lepiej było siedzieć cicho. 
-Dobrze, Harry, wiem. Ja nie skończyłem. Zerwałem umowę z jej ojcem. Skoro jesteś szczęśliwy z Louisem, to czemu mam ci stawiać przeszkody na tej drodze?-W tamtej chwili byłem niesamowicie wdzięczny Edwardowi za te słowa. Czy to możliwe, że wszystko zaczynało układać się tak, jak ja i Harry chcieliśmy? 
-Czyli mogę być dalej z Lou? Bez żadnych przeszkód?-upewnił się, a Edward skinął głową.
-Oczywiście.
-Dziękuję, tato, dziękuję.-Harry rzucił się ojcu na szyję.
-Dziękujemy, naprawdę-powiedziałem uśmiechając się szczerze i po chwili również znalazłem się w objęciach króla. 


Teraz wszystko musiało się ułożyć. Być może ktoś znów będzie chciał postawić przeszkody na naszej drodze, ale poradzimy sobie z nimi, jestem tego pewny. 




____________________________________
Więc został jeszcze epilog, który dodam w środę i koniec opowiadania, no ale wszystko kiedyś się kończy :( 


 









2 komentarze:

  1. extra rozdział! aslxcjikfndjckc
    najpierw myślałem ze Edward mówił to z sarkazmem ale szczęście ze nie :)
    szkoda ze Nick... żyje hahahaha
    zycze weny na epilog
    see ya ;)
    @bicz_plisss

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww, jak to dobrze że Lou wybaczył Harry'emu ten pocałunek i że Edward ich zaakceptował :D Szkoda, że to już koniec... :( Ale jeszcze epilog, więc czekam niecierpliwie :D @69_with_batman

    OdpowiedzUsuń