-Louis?-usłyszałem i wreszcie delikatnie uchyliłem powieki. Było to ciut trudne, ale jak mógłbym sobie nie poradzić? Tym bardziej, że głos, który docierał do moich uszu należał do Harry'ego, mojego Harry'ego. Ujrzałem twarz bruneta i uśmiechnąłem się na myśl, że jest tutaj, obok mnie. Wydawało mi się, że mógłbym nazwać go moim osobistym aniołem stróżem.
-Harry-wyszeptałem słabo.
-Jestem tutaj-powiedział ściskając moją dłoń.-Jak się czujesz?
-Dziwnie-odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Kiedy przypomniałem sobie wcześciejsze wydarzenia i to, co zrobił i co próbował zrobić Nick miałem ochotę rozpłakać się jak dziecko. Czułem się taki...brudny, taki słaby, skrzywdzony. W głowie nadal miałem te wstrętne obrazy i oddałbym bardzo wiele, by zamieniły się w zwykłe wspomnienia ze złego snu.
-Przepraszam, kochanie, tak bardzo przepraszam, obiecałem, że nikt cię nie szkrzywdzi, obiecałem, że cię ochronię. Przepraszam, jestem beznadziejny.-Harry złączył nasze czoła a ja wpatrywałem się w jego policzki, po których spływały pojedyńcze łzy.
-Kocham cię, Harry-powiedziałem jedynie i przysunąłem się do niego by za chwilę złożyć na jego ustach krótki pocałunek. Chłopak uśmiechnął się, a ja wytarłem opuszkiem palca słone krople z jego policzków.
-Zabiję go-wysyczał odsuwając się i po chwili stanął na ziemi po czym podszedł do okna.
-Harry...
-Obiecuję, że coś mu zrobię. Jeśli jeszcze raz cię dotknie, albo chociażby na ciebie spojrzy przysięgam, że coś mu zrobię-mówił a mi nie pozostawało nic innego, niż uwierzenie mu. Jestem pewny, że Harry byłby w stanie pobić Nicka, ale to nawet dobrze.-Albo wiesz co? Teraz to zrobię. Za to, co ci zrobił należy mu się co najmniej spalenie na jebanym stosie. Przysięgam, że jeśli ktoś mnie od niego nie odciągnie to go zabiję.
Harry wyszedł a ja wołałem, by wrócił, niestety na próżno. Znajdowałem się w jego pokoju, ale nawet tam nie czułem się bezpiecznie. Coś w środku mnie dało jakieś głupie znaki i zacząłem panikować. Bałem się być sam. Bałem się, że Nick może pojawić się tu lada chwila. Niestety moje obawy się sprawdziły. W drzwiach zamiast Harry'ego ujrzałem twarz Nicka i miałem ochotę zemdleć bo byłem pewnien, że mężczyzna tak tego nie zostawi.
-Cześć, Tomlinson-wysyczał.-Widzę, że nieźle cię załatwiłem.
-Zostaw mnie, proszę-powiedziałem a moje ciało zaczęło trząść się jak galareta. Bałem się każdego ruchu wykonanego przez niego.
-I oto chodziło-rzucił oschle, ignorując moje słowa. Szedł coraz bliżej mnie, a ja pomimo ogromnego bólu w pośladkach i brzuchu usiadłem na łóżku.
-I-Idź stąd, Nick-powiedziałem, albo można powiedzieć, że nawet błagałem biorąc pod uwagę ton mojego głosu.
-Taki niewinny i bezbronny-mówił.-W sumie wiem czemu spodobałeś się Harry'emu, nie jesteś facetem. Jesteś jak mała, głupia dziewczynka. Jak mała, bezbronna dziewczynka, jak dziecko, ale wiesz, ja nienawidzę dzieci.
-Nie podchodź-wyszeptałem patrząc w oczy mężczyzny.
-A czemu? Boisz się mnie?-zapytał siadając na łóżku na przeciwko mnie. Nie odpowiadałem. Chłopak położył dłoń na moim policzku ale ja odsunąłem się.-Czyli jednak się boisz, bardzo dobrze, właśnie o to chodziło. Słuchaj, Tomlinson. Mam dla ciebie propozycie, a właściwie to rozkaz, wypieprzaj stąd, ani ja, ani mój ojciec cie tutaj nie chcemy. Harry za chwilę też nie będzie chciał bo zakocha się w dziewczynie, z którą stworzy normalną rodzinę. Nie dasz mu tego, co da mu kobieta, Louis. Nie dasz mu rodziny, nie dasz mu władzy, bo wiesz, jeśli Harry w przeciągu tego roku nie weźmie ślubu z księżniczką z rodziny królewskiej nie będzie mógł przejąć tronu. Ty mu tylko niszczysz życie.
-Nic nie wiesz!-krzyknąłem a chłopak wzruszył ramionami śmiejąc się.
-Wiem więcej niż może ci się wydawać. Harry nie odda tronu. Byłby głupcem robiąc to dla tekiego bezwartościowego gnojka jak ty. Prawda nie zawsze jest kolorowa.
-Zostaw go!-Usłuszałem głos Harry'ego i po chwili ujrzałem jego postać kierująca się w stronę Nicka. Szarpnął go za koszule tak, że Nick wstał.
-Nie mów, że mnie teraz zlejesz-powiedział obojętnie a Harry uderzył go w twarz tak mocno, że mężczyzna wylądował na podłodze. Kiedy zwijał się z bólu, Harry podszedł do mnie i złapał moje dłonie.
-Wszystko dobrze?-spytał a ja kiwnąłem głową.-To dlaczego płaczesz?
Gdyby nie pytanie Harry'ego pewnie nawet nie zorientowałbym się, że moje policzki są całe we łzach.
-To nic, Harry.
-Ryczy bo powiedziałem mu prawdę-usłyszałem głos Nicka, który siedział na ziemi i zasłaniał swój zakrwawiony nos. Harry podszedł do niego i kucnął na przeciwko.
-Jeszcze jedno słowo a obiecuję, że pożałujesz-powiedział.-Tym, co mu zrobiłeś pozbawiłeś sam siebie przejęcia tronu.
-Słucham?-wydusił Nick i splunął krwią.
-Rozmawiałem z ojcem, to postanowione. Ludzie chorzy psychicznie nie nadają się na władców. Wiń sam siebie.
-Nie jestem chory!-krzyknął a Harry szarpnął go tak, że za chwile stał na nogach.
-Jesteś, i to porządnie. Możesz spakować swoje rzeczy i wypieprzać stąd jak najdalej. Żegnam.-Harry popchnął go w stronę drzwi i wypchnął na korytarz po czym zamknął je na klucz. Podszedł do mnie i usiadł obok.
-Harry, on powiedział, że mnie zostawisz, że przeze mnie nie odziedziczysz tronu. Nie chcę cie tracić-mówiłem wtulając się w Harry'ego.
-Nie stracisz. To prawda, nie odziedzicze tronu, ale naprawdę tego nie chcę. Mam dość mieszkania tutaj, bycia kimś takim. Chcę mieć mały domek z widokiem na morze i mieszkać w nim z tobą. Chcę być z tobą do końca życia, Lou. Przysięgam, że już niedługo wyjedziemy stąd i kupimy mały domek gdzieś nad morzem.
-Obiecujesz?
-Obiecuję.-Harry pocałował moje czoło po czym delikatnie przytulił.-Kocham cię najbardziej na świecie, pamiętaj.
-Ja ciebie też-powiedziałem.-Harry, o czym rozmawiałeś ze swoim ojcem, gdy cię o to poprosił?
-Przypominał, że przez nas nie przejmę tronu i żebym się zastanowił. Powiedziałem, że nie mam się nad czym zastanawiać, bo chcę być z tobą, i że kocham cię ponad wszystko. Mówił też o tym balu, że możesz na niego pójść ale musisz udawać mojego przyjaciela.
Na słowa Harry'ego uśmiechnąłem się szczerze.
-Więc musisz pożyczyć mi jakiś elegancki strój-powiedziałem cicho, a Harry uniósł mój podbródek.
-Dobrze, ale najpierw...
-Najpierw co?
-Pocałuj mnie.
Wpiłem się w usta bruneta uśmiechając się przez pocałunki.
Teraz wszystko musiało się ułożyć, byłem tego pewny.
__________________________________
Przepraszam, że dodaję rozdział dobiero dziś. Następny dodam we wtorek i nie ma szans, że go przełoże (no chyba, że stanie się coś, przez co dodam go później ale wątpie, bo pewnie będę miała cały już w poniedziałek). Zostały jeszcze 2 lub 3 rozdzialy (+epilog) do końca opowiadania, to taka ciekawostka ;)
Z tego rozdziału nie jestem zadowolona bo jest za krótki. Poprawiałam go dość dużo razy i nadal coś mi nie pasuje (w sensie, że jest za krótki) ale raczej to jest taki mini rozdział. Te ostatnie będą ciekawsze no bo już w następnym ten bal itd. :) Czyli jeszcze raczej 2 rozdziały, epilog i koniec. Przy okazji zaproszę Was na moje kolejne opowiadanie (pewnego dnia dostałam olśnienia i napisałam prolog i postanowiłam wstawiać to ff na bloga) Jest o Larrym ofc innych nie piszę haha
beforeyougo-larry-stylinson.blogspot.com - Zapraszam! :)
Zacznę od końca. OMG NOWE FF! asdgavfdhfdjgf *_* hahah, cieszę się że znowu zaczęłaś pisać coś nowego, bo dzięki temu łatwiej będzie mi się pogodzić z tym że to już się kończy :(
OdpowiedzUsuńRozdział nie jest bardzo długi, ale za to bardzo fajny :) (szkoda tylko że nie spaliłaś Nicka na stosie... xD) Mam nadzieję że już nikt więcej nie namiesza w ich życiu, będę szczęśliwi w swoim domku nad morzem *_*
@69_with_batman