-Zostaw-wyszeptał z bólem a ja miałem ochotę rozpłakać się jak małe dziecko. Zrobiłem krok w tył a po chwili łzy pokryły moje policzki. Byłem taki bezradny, jak jeszcze nigdy. Kiedy otwierałem usta by coś powiedzieć szybko je zamykałem. Bałem się ale najgorsze jest to, że bałem się tak wielu rzeczy w tym samym czasie. Bałem się, że znów ktoś skrzywdzi Harry'ego, bałem się, że ktoś skrzywdzi nas, bałem się, że Harry przestał mnie kochać, że ma mnie dosyć albo, że go zawiodłem.
-Harry-wyszeptałem cicho ale chłopak nawet na mnie nie spojrzał.-Harry, powiedz mi, co się dzieje? Popatrz na mnie.
Chłopak nawet nie drgnął i zacząłem tracić ostatnie nadzieje. Usiadłem na przeciwko niego i cicho westchnąłem wycierając płynące po policzkach łzy.
-Czemu mnie zostawiłeś?-Usłyszałem i podniosłem wzrok na Harry'ego.
-Ja...przepraszam, nie wiem dlaczego to zrobiłem, mogłem wziąść cie ze sobą albo nie iść wcale, przepraszam-mówiłem a Harry nadal unikał mojego spojrzenia. Po chwili jednak ujrzałem łze spływającą po jego policzku i podszedłem do niego mocno do siebie tuląc. Chłopak nie sprzeciwiał się, nie odepchnął mnie od siebie za co byłem mu ogromnie wdzięczny. Po chwili odwzajemnił uścisk i płakał w moich ramionach. Siedzieliśmy tak na zimnej podłodze a ja rysowałem palcami małe kółka na jego plecach i szeptałem w jego ucho, że wszystko będzie dobrze, że niedługo stąd wyjdziemy. Rozerwałem kawałek mojego bandaża i przyłożyłem go do rany na czole Harry'ego.
-Przepraszam-wyszeptał ale ja pokręciłem głową.
-Nie przepraszaj-uśmiechnąłem się bo wiedziałem, że najgorsze już minęło.
Pomogłem mu wstać i za chwilę szliśmy wolno w stronę wyjścia. Na szczęście na schodach nie było oprócz nas żadnej żywej duszy dlatego wyszliśmy bez problemu.
-Co z Liamem? Zostawimy go tu?-Dopiero po słowach Harry'ego przypomniałem sobie, że przecież Liam był razem z nim.
-Nie, oczywiście, że nie. Gdzie on może być? Nie było go tam, gdzie zamknęli ciebie.
-Wzieli go do pomieszczenia na końcu korytarza.
-Zaraz po niego wrócę. Na razie chodź ze mną-powiedziałem i przyprowadziłem Harry'ego do miejsca, gdzie stała Mensy. Chłopak ucieszył się na widok konia i szybko go przytulił.-Nie odchodź nigdzie, dobrze?
-Będę czekał tutaj, idealnie w tym miejscu-powiedział ale nie wyczułem w tym sarkazmu dlatego wróciłem do wzgórza. Drzwi były cały czas otwarte przez co wszedłem tam bez większego problemu. Udałem się na koniec korytarza gdzie na szczęście nie było żadnego człowieka i otworzyłem dość duże drzwi.
-Liam?-W pomieszczeniu było ciemno dlatego nie widziałem nawet, gdzie idę. Po chwili przypomniałem sobie o latarce. Zapaliłem ją i zobaczyłem Liama śpiącego na materacu. Nie był zraniony, nawet nie miał na skórze najmniejszego zadrapania. Podszedłem do Payna budząc go na różne sposoby ale ten ani drgnął. Dopiero, gdy potrząsnąłem nim mocno obudził się pytając, co się dzieje.
-Musisz stąd uciekać-mówiłem ale chłopak chyba był nie do końca przytomny.-Liam! Słyszysz mnie?
Payne nie odpowiedział, jedynie kiwnął głową i powoli wstał.
Po chwili wyszliśmy na świerze powietrze a Liam upadł tuż przed lasem. Przestraszyłem się, że coś mu się stało ale po chwili zdałem sobię sprawę, że chłopak zasnął. Wywróciłem oczami i wziąłem go na ręce a że byłem od niego raczej dużo niższy sprawiło mi to dość spory problem.
Harry spojrzał na mnie pytająco gdy ułożyłem Liama pod drzewem.
-Co?-spytałem.
-Ty mi powiedz.-Wzruszył ramionami a ja rozpoznałem w jego spojrzeniu nutkę zazdrości.
-Słucham? Harry, ty...jesteś zazdrosny?-Uśmiechnąłem się szczerze i ukucnąłem przy Liamie.
-N-nie, nie jestem, ale...
-Jaaasne-przerwałem mu.-W takim razie nie obrazisz się, kiedy zrobię tak?
Przeczesałem włosy Liama i kątem oka zauważyłem jak Harry zaciska dłonie w pięści a jego twarz wygląda co najmniej dziwnie, jakby zaraz miał kogoś uderzyć lub coś rozwalić. Jednak po chwili uspokoił się kiwając głową.
-Oh, okej-westchnąłem i przejechałem kciukiem po policzku śpiącego Liama.
-Louis!-usłyszałem i uśmiechnąłem się zadziornie. Mój plan zadziałał.-Mógłbyś przestać?
-Przestać...co?
-Zachowywać się tak w stosunku do niego?-Twarz Harry'ego zapłonęła czerwienią a ja podszedłem do niego.
-Oj Harry, Harry. Nie, wcale nie jesteś zazdrosny.-Położyłem dłoń na jego policzku i złączyłem nasze czoła.
-Może trochę-powiedział a ja zaśmiałem się.
-Tylko trochę?
-No dobrze, bardzo ale to tylko dlatego, że bardzo cię kocham-wyszeptał i złączył nasze usta. Pocałunek był wyjątkowo delikatny i subtelny. Nie chciałem go przerywać dlatego Harry zrobił to pierwszy.
-Też cie kocham-powiedziałem cicho.
-Co powiesz na kąpiel?-Kiedy kiwnąłem głową z uśmiechem złapał moją dłoń i oboje weszliśmy do rzeki.
Pomogłem Harry'emu przemyć rany i kiedy postanowiliśmy wyjść Liam zaczął się budzić.
-Śpiąca królewna się obudziła! Witamy wśród żywych!-Zaśmiałem się a Harry spiorunował mnie spojrzeniem. Jego zazdrość znów dała się we znaki.
-Coś mnie ominęło?-spytał Liam wstając i przeciągając się.
-Nic wielkiego-powiedziałem puszczając oczko do Harry'ego.
***
-Więc...gdzie jest Zayn?-zapytał Liam zeskakując z konia a ja wskazałem na namiot stojący przed nami i za chwilę pobiegł w jego stronę.
-Czy oni z Zaynem...no wiesz
-Nie, raczej nie-powiedziałem zgodnie z prawdą i pomogłem Harry'emu zejść z konia. Po chwili my również weszliśmy do namiotu.
Zayn siedział skrzyżnie na materacu i rozmawiał z Liamem. Uśmiechał się a gdy zauważyłem ich splecione palce zacząłem zastanawiać się, czy przypadkiem nie okłamałem Harry'ego mówiąc, że nic ich nie łączy. Kiedy Zayn nas zobaczył rozłożył ramiona i szybko znalazłem tam swoje miejsce.
-Jestem z ciebie dumny, Louis-powiedział a ja szczerze się uśmiechnąłem.
-Jak się czujesz-spytałem odsuwając się od Mulata.
-Już jest lepiej, rana prawie wcale nie boli.
-To dobrze.
Usiadłem obok Harry'ego i złapałem jego dłoń a on pocałował delikatnie moją skroń.
-Jesteście uroczy-przyznał Zayn a Liam zgodził się na co zachichotałem a Harry podziękował uśmiechając się od ucha do ucha.-Co teraz będzie?
Nie byłem pewny odpowiedzi. Ja z Harrym napewno wrócimy do zamku, ale co z Liamem i Zaynem? Nie zostawimy ich.
-Zamieszkacie w zamku ze mną i Lou. Dwa wolne pokoje raczej się znajdą-powiedział Harry a ja podziękowałem w myślach, że jego głowa była pełna wspaniałych pomysłów.
-Jesteś wspaniały-Zayn uścisnął bruneta.-dziękuję, dziękuję, dziękuję.
-Nie masz za co. Zaopiekowałeś się Louisem, jestem ci niezwykle wdzięczny.-Na słowa Harry'ego zarumieniłem się a kąciki moich ust powędrowały w górę.
-Chyba trzeba już jechać-stwierdziłem po chwili. Harry i Zayn zgodzili się a ja nawet nie zauważyłem, że Liama nie było przy nas. Rozmawiał z pielęgniarką ale nie byłem pewny, czy była to zwykła rozmowa bo dziewczyna wyglądała, jakby zaraz miała upaść z wrażenia, typowe dla kobiet, którym podoba się nowo poznany mężczyzna.
-Wiecie, wydaje mi się, że Liam chciałby tu jeszcze zostać.-Wskazałam na Payna.
-Liam?-Zayn podszedł do chłopaka.-Jedziesz z nami?
-C-co?
-Czyli nie.-Zayn wzruszył ramionami a ja spojrzałem na Harry'ego śmiejąc się.
-Wiecie chłopaki, ja chyba tu zostanę-powiedział Liam.
-Wiesz gdzie jest zamek, wpadaj jak będziesz miał czas-mruknął Harry.
Pożegnaliśmy się z Liamem i za chwilę byliśmy w drodzę do zamku.
Biorąc pod uwagę to, co przeżyliśmy w ostatnim czasie zasłużyliśmy na pożądną, królewską kolacje.
________________________________
Następny rozdział we wtorek (przełożony) :)
PS zapraszam na mojego one shota (Larry oczywiście)
http://compassmetship.tumblr.com/post/95821477083/my-story-larry-stylinson-one-shot xx