Perrie delikatnie poklepała Mensy po grzbiecie szepcząc jej coś do ucha. Dziewczyna twierdziła, że konie lepiej znoszą podróże kiedy się do nich mówi dlatego obiecałem sobie ''rozmawiać'' ze zwierzęciem podczas jazdy, również dla zabicia czasu.
-Masz mi wrócić z Harrym-powiedziała Perrie zapinając lejce.
-Wrócę z nim albo nie wrócę wcale, to mogę ci obiecać-rzuciłem wchodząc na skrzynkę, która pomogła mi wejść na wysoką Mensy. Perrie nie odpowiedziała, jedynie poklepała mnie po plecach z lekkim grymasem na twarzy. Zrobiła 2 kroki w tył po czym uśmiechnęła się krzyżując ręce na klatce piersiowej. Odwzajemniłem uśmiech łapiąc za lejce. Westchnąłem cicho.
-Bądź ostrożny.-Perrie zrobiła kolejny krok w tył.
Nic nie mówiąc pokiwałem głową po czym sprawdziłem, czy wszystkie bronie były na swoim miejscu.
-Na razie, Perrie-pożegnałem się i po chwili zniknąłem za drzewami gęstego lasu.
***
Światło Księżyca oświetlało leśną drogę, która ciągnęła się przez pół miasta. Zdając sobie sprawę, że nie byłem nawet w połowie drogi poczułem dziwne kłucie w brzuchu. Oddałbym wszystko, żeby być przy Harrym. Nie ważne gdzie, liczyło się tylko to, że byłbym z nim. To niewiarygodne jak dużo znaczył dla mnie ten chłopiec. Byłem gotowy oddać życie, by ten był cały i zdrowy.
Postanowiłem zrobić krótką przerwę i dać odpocząć Mensy. Usiadłem pod ogromnym drzewem i wyjąłem z podręcznej torby latarkę oraz sklejoną mapę. Obecnie znajdowałem się niedaleko jakiegoś jeziora, które było mi całkowicie obce. Położyłem palec na mapie wędrując nim po zaznaczonej na czerwono ścieżce. W jednej chwili usłyszałem szmer i odgłosy jakby pękającego szkła. Wstałem szybko podchodząc do Mensy i nagle poczułem ból na plecach i silne kłucie w okolicach brzucha. Ktoś pociągnął mnie za włosy przez co upadłem na podłogę a ból z sekundy na sekundę stawał się znacznie silniejszy. Zamknąłem oczy nie mogąc znieść niewiarygodnego cierpienia. Nie potrafiłem uchylić powiek, gdy usłyszałem czyiś głos. Traciłem przytomność i po chwili wszystko stało się zwykłą nicością.
***
Pierwsze, co odzyskałem był słuch. Słyszałem jakby ludzkie głosy wołające o pomoc, walenie w podłogę czymś w podobie naczyń. Następny był wzrok i węch, potem dopiero czucie. Znajdowałem się w ciemnym pomieszczeniu, które oświetlała jedynie lampka postawiona gdzieś w kącie. Ciężko mi było oddychać. Spojrzałem na brzuch i, tak jak się spodziewałem, ujrzałem tam dość dużą ranę. Wyglądała zupełnie tak, jakby ktoś wbił w nią niebywale ostry nóż. Plecy były ozdobione różnego rodzaju bliznami. Przeraziłem się, gdy zdałem sobie sprawę, w jakim byłem stanie. Przekręciłem głowę i wtedy zauważyłem, że znajduję się w czymś przypominającym klatkę lub więzienie. Dopiero po kilku minutach zdałem sobie sprawę, że nie byłem tam sam. W koncie siedział skulony chłopak. Patrzył na mnie ze współczuciem. Wyglądał naprawdę okropnie. Podarte ubrania, siniaki w różnych częściach ciała i blizny na twarzy. Powoli oparłem się o ściane i usiadłem sycząc przy tym z bólu. Odetchnąłem z ulgą kiedy zdałem sobie sprawę, że rana już nie krwawiła tak bardzo, jak wtedy, gdy ją zadano. Spojrzałem na chłopaka. Ten uśmiechnął się lekko sięgając po rolkę papieru leżącą obok niego. Rzucił mi ją i wtedy zobaczyłem, że był przykuty. Ręce na łańcuchach, brzuch opleciony cienkim pasem przyczepionym do ściany. W tamtej chwili dziękowałem w duchu, że byłem chociaż na tyle wolny by nie być potraktowanym tak, jak on.
-Dzięki-wyszeptałem i wtedy zdałem sobie sprawę, jaki mój głos był osłabiony.
-Nie ma sprawy-odpowiedział cicho. Przyłożyłem papier do rany i cicho westchnąłem. Zauważyłem, jak chłopak sięga po materiał leżący obok następnie podając go mi.-Okryj się tym, noce są tu bardzo mroźne-powiedział a światło księżyca padające z małego okienka rozświetliło jego twarz. Był mulatem o ciemnych jak węgle włosach. Poczułem kłucie w żołądku, kiedy zobaczyłem długą bliznę na jogo sinym policzku.
-Dziękuję-opowiedziałem na co Mulat kiwnął ręką opuszczając wzrok. Po chwili zorientowałem się, że zasnął.
Ułożyłem się na ziemi i okryłem cienkim materiałem.
Bałem się tego, co może cię wkrótce wydarzyć. Tak bardzo chciałem wrócić do zamku z całym i zdrowym Harry'm ale powoli zaczynałem wątpić w to, że kiedykolwiek go zobaczę i to bolało, cholernie mocno.
____________________________________________________________________
Zawiodłam się na sobie bo to najgorszy rozdział w historii rozdziałów :( Nie dość że za krótki to nudny i słabo napisany :/ Wybrałam złe dni do pisania go ugh :c Obiecuję, że następny ( który dodam w niedziele (27.07) ) postaram się napisać najlepiej, jak umiem :) xx
____________________________________________________________________
Zawiodłam się na sobie bo to najgorszy rozdział w historii rozdziałów :( Nie dość że za krótki to nudny i słabo napisany :/ Wybrałam złe dni do pisania go ugh :c Obiecuję, że następny ( który dodam w niedziele (27.07) ) postaram się napisać najlepiej, jak umiem :) xx
O ZEN XD
OdpowiedzUsuńI JAKIE NUDNE XD
BYŁ TAM ZEN I WIĘZIENIE
W I Ę Z I E N I E
PEWNIE TE POTWORY CO ZABRAŁY HAZZE TO ZABRAŁY TEŻ LOU
ALE GDZIE KUŃ?
ŻYJE?
MAM NADZIEJĘ ŻE TAK...
OGÓLNIE TRZYMASZ W NAPIĘCIU I TO MI SIĘ PODOBA ^^
KOCHAM I POZDRAWIAM I ŻYCZĘ WENY
@Paczek_Niall ♥
Super! I to wcale nie jest nudne tylko bardzo ciekawe :D Sorry że dopiero dzisiaj komentuję, ale wcześniej nie mogłam :)
OdpowiedzUsuń@69_with_batman