plakat

plakat

środa, 16 lipca 2014

Rozdział V

 Najgorszy jest moment w życiu, kiedy czujesz się całkowicie bezradny. Nie wiesz, co zrobić. Nie wiesz jak duży krok postawić, by nie wpaść w dół. Czułeś kiedyś, jak twoja miłość znika w jednej sekundzie? Jak w jednej chwili tracisz najważniejszą osobę i istnieje możliwość, że nigdy już jej nie zobaczysz? 

-Wiem, co powiedziałem. Jestem w tobie zakochany Louisie Williamie Tomlinsonie, cholernie zakochany. 

Słowa Harry'ego błądziły w mojej głowie, kiedy powoli szukałem jego loków gdzieś w oddali, gdy ponad wszystko chciałem zobaczyć jego zielone oczy i rozpalone policzki ozdobione pięknymi dołeczkami. Ale nie widziałem tego. Ciała martwych osób leżały dosłownie wszędzie. Kobiety i dzieci przytulone do siebie, mężczyźni z bronią lub bez niej. Widok ten był przerażający. Nie wiedziałem, kto był za to odpowiedzialny ale nie miałem wątpliwości, że czekała go najgorsza z kar. 
 Najbardziej bolała mnie nieobecność Harry'ego. Po chwili dopiero uświadomiłem sobie, że usłyszałem strzał. Moje nogi były jakby zrobione z waty. Rozejrzałem się dookoła. Nie chciałem zobaczyć go leżącego z tymi wszystkimi martwymi ciałami, i nie zobaczyłem. Jedyne, co ujrzałem to niewielka kartka, na której ktoś narysował cienkimi liniami coś w podobie mapy, gdzie zaznaczył trasę. Zaczynała się ona w miejscu, w którym stałem a kończyła w miejscu, które było mi zupełnie obce. Schowałem kawałek papieru do kieszeni spodni i szybkim krokiem udałem się we wszystkie miejsca, w których mógł być Harry. Nie znalazłem go w żadnym z nich, wołania także nie pomogły. Postanowiłem udać się do ostatniej części zamku, do której normalnie nie miałbym prawa wchodzić. 
 Drzwi otworzyła mi piękna dziewczyna o jasnych blond włosach i wyjątkowo słodkim uśmiechu. Wpuściła mnie do środka po czym wskazała ręką na schody.
-Tam jest pokój Harry'ego-powiedziała-Pewnie właśnie jego szukasz, prawda? 
Skinąłem głową i uśmiechnąłem się do dziewczyny.
-Tak, wiem ale dziękuję.-Wszedłem po schodach po czym szybko otworzyłem drzwi do pokoju Harry'ego ale, tak jak się spodziewałem, nie było go tam. W tamtej chwili coś złego zaczęło dziać się z moim brzuchem. Miałem okropne przeczucia. Bałem się o Harry'ego przez co o mało co nie zemdlałem podczas drogi do pokoju Edwarda. 
-Louis? Co tu robisz? I czemu nie jesteś w ukryciu?-spytał Król na jednym oddechu. 
-Przepraszam, ale nie mam pojęcia...to znaczy boję się...znaczy...ja-nie mogłem poprawnie złożyć zdania gdy prawie dusiłem się łzami.
-Spokojnie. Co się stało?
-Harry-wyszeptałem upadając na zimną podłogę. Edward zakrył usta dłonią po czy podszedł do okna odsłaniając firanki.
-o mój boże.-W jego głosie można było usłyszeć cierpienie. 
-Nie wiem, gdzie on jest. Usłyszałem jedynie strzał i wyszedłem a jego nie było, nigdzie. Jedynie w oddali coś powoli znikało ale nie miałem siły, by za tym pobiec. Co jeśli oni mu coś zrobili? Ja...czemu...czemu nic nie zrobiłem? Przecież...
-Louis, spokojnie.-Przerwał mi nie odrywając wzroku od okna.
-Jak mogę być kurwa spokojny?!-wrzasnąłem po chwili zakrywając usta.
-Nie krzycz chłopcze, to tylko pokazuje twoją złość, która jest teraz zbędna. Muszę chwile pomyśleć. Teraz proszę, byś wyszedł. 
Wstałem wychodząc z pokoju i trzasnąłem przy tym drzwiami. Czemu ten cholerny król nic nie robi? Czemu nie obchodzi go to, że coś złego mogło stać się jego synowi? 
 Usiadłem na schodach chowając twarz w dłonie. Po chwili zorientowałem się, że ktoś siada obok. Blond włosa dziewczyna, która wcześniej otworzyła mi drzwi patrzyła na mnie zmartwiona.
-Co się stało?-zapytała podając mi paczkę chusteczek. 
-Nie ważne.-Nie chciałem opowiadać niczego obcej mi osobie.
-Rozumiem. Jeśli nie chcesz to nie mów ale zawsze lepiej jest z kim porozmawiać o problemach. Jestem Perrie.-Dziewczyna podała mi rękę uśmiechając się. 
-Louis.-Odwzajemniłem gest.
-Jesteś smutny. Chodzi o Harry'ego?-spytała przysuwając się bliżej mnie.
-Tak-odpowiedziałem krótko.
-W takim razie możesz powiedzieć-stwierdziła.
-Jesteś jego rodziną?-zapytałem krzyżując ręce na klatce piersiowej a wzrok wbiłem w ciemną podłogę.
-Przyjaciółką-wyjaśniła.
-Nie wiem gdzie on jest. Usłyszałem jedynie strzał i potem go nie było. Zniknął. Nie wiem co mam robić.-Po moich policzkach spływały duże krople łez. 
-Przede wszystkim przestać płakać-powiedziała podając mi drugą chusteczkę.
-Czy wy wszyscy nie potraficie zrozumieć, że się o niego cholernie martwię?
-Potrafimy, uwierz. Harry nie tylko dla ciebie jest ważny-wyjaśniła schodząc ze schodów.-Kim dla niego jesteś, że aż tak się nim przejmujesz?
-Ja...przyjacielem-skłamałem. Nie mogłem powiedzieć prawdy. Nie wiedziałem, jak dziewczyna mogłaby zareagować na wieść, że się kochamy. 
-Oh, rozumiem. Przepraszam za to pytanie, nie powinnam...
-Nie szkodzi-przerwałem uśmiechając się.
-Co masz zamiar zrobić?
-Szukać go. Choćbym zmarnował na to całe życie będę go szukał-powiedziałem stanowczo wstając i wyciągnąłem z kieszeni kartkę, którą wcześniej tam włożyłem.
-A co jeśli on...nie żyje? 
-Żyje, jestem tego pewien.-Po raz kolejny skłamałem tym razem okłamując również samego siebie. Nie dopuszczałem do siebie myśli, że chłopaka rzeczywiście mogło zabraknąć.
-Podziwiam twoją nadzieję, Louis-odparła Perrie opierając się o duże drzwi. 
-Ona jako jedyna jeszcze we mnie nie umarła-odpowiedziałem spuszczając wzrok. 
Dziewczyna podeszła do mnie mocno tuląc moje trzęsące się ciało do siebie. Mogła poczuć na ramionach moje ciężkie łzy, których przybywało z sekundy na sekundę. Nie było dobrze. I ja naprawdę sobie z tym nie radziłem. 
-Chodź ze mną-powiedziała Perrie po chwili a ja uwolniłem się z jej uścisku by za chwilę wolno podążyć za nią. 
 Po paru minutach staliśmy pod niewielkimi drzwiami prowadzącymi do jakiegoś pomieszczenia. Perrie zapukała w nie dokładnie trzy razy. Otworzył nam niewysoki, szczupły chłopak o blond włosach. W ręcę trzymał młotek i jakiś materiał. Za nim znajdowały się bronie różnego rodzaju. Zaczynając od małych sztyletów, idąc przez łuki i kończąc na metrowych mieczach. Chłopak uśmiechnął się i wyjął z ust wykałaczkę, którą trzymał w ustach. 
-Witaj Perrie!-krzyknął rozkładając ręce.-A ciebie nie znam-powiedział wskazując na mnie. 
-Louis-przedstawiłem się. 
-Tak czy inaczej, co was tu sprowadza? Nie mam sprzętów do samobójstwa, no chyba że wbijecie sobie nóż w serce albo sztylet w głowę, wtedy już tak ale taka śmierć jest bolesna i słaba więc...
-Niall!-krzyknęła Perrie uderzając blondyna w ramię-Uspokój się do cholery, mamy ważniejsze sprawy na głowie, niż samobójstwo. 
-Żartowałem sobie-powiedział opierając się o ścianę.
-Kto normalny żartuje z samobójstwa?-spytałem lekko się krzywiąc.
-Kto powiedział, że jestem normalny?-niebieskooki uśmiechnął się.
-Chłopaki, nie czas na żarty-stwierdziła Perrie popychając blondyna i weszła do środka.
-Jestem Niall, jak coś-przedstawił się podążając za dziewczyną.
-Ubierz go-rozkazała a Niall zaśmiał się pod nosem.
-Mogę go jedynie rozebrać bo ubrany to już jest, z tego co widzę.
-Niall do cholery!-krzyknęła a blondyn aż podskoczył.
-No dobrze, dobrze-skinął głową.-Ach te kobiety.
Chłopak pociągnął mnie za rękę i po chwili stałem na srebrnej macie otoczony różnymi zbrojami. Na początek założył mi pas na biodra, do którego z prawej strony przypiął sztylet. Po chwili moje dłonie zdobiły rękawiczki a od stóp do kolan ciągnęły się materiałowe buty. Na plecach znajdował się kolejny pas idący przez prawy bark do lewego biodra. Niall przypiął tam miecz po czym stanął na przeciwko mnie uśmiechając się. 
-No i bosko. Jesteś już gotowy na wojnę z baranem-powiedział a Perrie uderzyła go w plecy.
-Czemu nie dasz mu zbroi?
-Bo nie idzie na pieprzoną wojnę? Spokojnie Pezz, wiem co robię-powiedział blondyn.-
-Dzięki-powiedziałem oglądając wszystkie rzeczy, które zostały przypięte do mojego ciała. Byłem pod wrażeniem.
-Nie ma sprawy. Mam nadzieję, że przeżyjesz.
Perrie wywróciła teatralnie oczami kierując mnie w stronę drzwi. Rzuciła ostatnie ''dzięki'' w stronę Nialla i wyszliśmy zamykając drzwi.
-Idź do stajni po konia Harry'ego. Załóż mu wszystkie niezbędne rzeczy do jazdy. Wyruszasz dzisiaj w nocy. Dam ci niestety jedynie urywek mapy miasta tych stworzeń, które nas zaatakowały. Nie jest ona mapą naszego miasta ale ich. Zaznaczone są tam wszystkie sekretne przejścia, pamiętaj. 
W tamtej chwili sięgnąłem do kieszeni wyjmując pognieciony papier. 
-Chodzi o tą mapę?
Perrie patrzyła na kartkę przez paręnaście sekund po czym uśmiechnęła się całując papier. 
-To druga część! Louis, jesteś geniuszem!
-Leżała obok stajni, więc ją wziąłem.-Wzruszyłem ramionami
-Wyśpi się bo musisz być wypoczęty i za parę godzin ruszasz. Skleję tą mapę a ty przygotuj się do podróży, bo, nie chcę cię straszyć, ale nie będzie ona zbyt miła. Musisz być gotowy.
-Rozumiem.-Skinąłem głową i udałem się do stajni. Czekała mnie podróż po śmierć albo życie, ale byłego gotowy poświęcić je dla tego pięknego uśmiechu i cudownych, zielonych oczu. 
-Wiem, że gdzieś tam jesteś Harry. Będę cię szukał choćbym miał to robić przez wielki-wyszeptałem patrząc w niebo, które tego dnia było wyjątkowo pochmurne.

_____________________________________
Przepraszam, że dodaje rozdział dopiero teraz. Dzisiaj go dokończyłam bo wczoraj byłam tak zmęczona, że oczy mi się same zamykały :/ w każdym razie:
Następny dodam w poniedziałek (21.07) :) 
Mam nadzieję, że wakacje są dla Was jak najbardziej udane :) A na dalsze dni życzę Wam wspaniałych chwil, dobrej pogody i by te wakacje były dla Was jednymi z najlepszych :) 
Chciałam też podziękować za wszystkie komentarze. Są one naprawdę wielką motywacją i bardzo bardzo Wam za nie dziękuję xxx





3 komentarze:

  1. niesamowity
    taki pełny tajemnic
    niewyjasnionych spraw Hahaha
    naprawdę warto było czekać :)
    chociażby jeden dzień dłużej niż było zapowiadane
    Tb też życzę odjazdowych wakacji, w gronie najlepszych bo chyba nikt nie chce spędzić samemu wakacji ;3
    do zobaczenia przy nn x

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, super, jak zwykle :D Lubię takie tajemnice, ciekawa jestem jak to się dalej potoczy... Czekam na next :)
    Miłych wakacji xx
    @69_with_batman

    OdpowiedzUsuń
  3. Po pierwsze: PRZEPRASZAM ŻE DZISIAJ KOMENTUJĘ ALE WCZORAJ NOŁ-LAJFIŁAM W SIMSY I JAKOŚ CZAS ZLECIAŁ xD

    Po drugie: W rozdziale występuje mój Najl booooziu *.*

    Po trzecie: Czemu ty mi to robisz?
    Gdzie zabrali mojego Heriego?
    Jakie stwory?
    WTF???

    Po czwarte: Występuje moja księżniczka Pezz *.*

    Po piąte: Mam nadzieję że dotrwam do poniedziałku.

    Po szóste: Mam nadzieję że Heriemu nic się nie stało i Lułi go uratuje.

    Po siódme: Wiem że kochasz moje komy xD

    Po ósme: Trzymasz mnie w napięciu no kurde no.

    Po dziewiąte: Też życzę Ci wspaniałych wakacji kluseczko <3

    Po dziesiąte: Te żarty Najl zapewne zapożyczał od Heriego Rolnika

    I wgl to chyba koniec xD
    Jeszcze raz życzę Tobie i Twoim bliski udanych wakacji, ładnej pogody, żeby Cię komary za bardzo nie pogryzły etc.

    Kocham Cię i Życzę Weny i Pozdrawiam... Ja

    @Paczek_Niall ♥.♥

    OdpowiedzUsuń