plakat

plakat

środa, 8 października 2014

Epilog

 *3 lata później* 
 

  -Louis!-usłyszałem i rozejrzałem się dookoła. W pobliżu nie było żadnej żywej duszy. Westchnąłem i wróciłem do czytania czarno-białej gazety. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to imię i nazwisko Nicka, który od dwóch lat przebywał w więzieniu za poważną kradzież. Miał spędzić tam dziesięć lat. Szczerze nie było mi go szkoda, należało mu się. Ja co prawda również kradłem, ale to było coś zupełnie innego. Nick chciał przywłaszczyć sobie cały skarbiec złota, mieszczący się w pałacu królowej Emmy. 
-Louis! Gdzie jesteś?-usłyszałem po raz kolejny. Odłożyłem czasopismo na ławkę i ruszyłem w stronę drzwi wejściowych do domu. Kochałem nasz mały domek. Nie znajdował się on przy morzu (a o takim właśnie marzyliśmy), ale mimo to był idealny. 
-Harry?-spytałem, kiedy wreszcie udało mi się rozpoznać głos. 
-A kto inny?-Brunet stanął przede mną szczerząc się jak idiota.
-Przecież miałeś wrócić wieczorem, a jest południe. Tata nie wpuścił syna do zamku?-zakpiłem, a Harry spiorunował mnie spojrzeniem. 
-Nie byłem u niego, byłem u Nialla i Perrie-wyjaśnił.
-Oh, więc...co u nich?-zapytałem siadając na niewielkich schodkach przed domem. Harry przycupnął obok. 
-Perrie jest w ciąży, drugi miesiąc. Myślą nad kupnem większego domu. 
-Niall? Ojcem? On sam potrzebuje opieki.
-Wątpie, skoro potrafił spłodzić dziecko.-Zaśmiałem się kładąc głowę na barku Harry'ego.-Po drodze wpadłem na chwilę do Zayna i Liama. 
-I jak się trzymają? 
-Wszystko u nich po staremu. 
-To dobrze-powiedziałem cicho. Tęskniłem za nimi, za Zaynem, Liamem, Niallem i Perrie. Ci ludzie byli dla mnie jak rodzina. 
-Właściwie pojechałem do Nialla też w ważnej sprawie.-Harry wstał i włożył ręke do kieszeni za chwilę wyjmując z niej małe pudełeczko.-Mam bardzo ważne pytanie. 
-Tak? 
Uklęknął na jednym kolanie i otworzył pudełeczko. Znajdował się w nim cieniutki pierścionek. 
-Kocham cię najbardziej na całym świecie, wiesz o tym, prawda?-Pokiwałem głową zasłaniając usta dłonią. To, co teraz się działo chyba zbyt późno miało do mnie dotrzeć.-Dlatego chciałem wiedzieć, czy...
-Tak, Boże, Harry, Tak!-krzyknąłem wtulając się w chłopaka. 
-Czyli za mnie wyjdziesz?-upewniał się. 
-Tak, tak, tak-powtarzałem, a łzy szczęścia spływały po moich policzkach. Kiedy delikatnie się od niego odsunąłem, wziął moją dłoń nakładając na palec pierścionek. 
-Kocham cię-wyszeptał. 
Szczęścia, jakie towarzyszyło mi w tamtej chwili nie dało się opisać zwykłymi słowami. 


***


 Nasz ślub odbył się kilka tygodni po oświadczynach, dokładnie tam, gdzie się poznaliśmy. Obrączki zrobione przez Nialla były wyjątkowe, z wygrawerowanymi pierwszymi literami naszych imion. Na uroczystość zaprosiliśmy jedynie Zayna, Liama, Perrie, Nialla i Edwarda, przez co panowała tam niezwykle miła atmosfera. Ślubu udzielił nam kuzyn Harry'ego, który również został z nami na skromnym weselu. 
 Po dwóch szczerych obietnicach na naszych palcach znalazły się obrączki. Oczywiście nie zabrakło moich łez, gdy Harry mówił wers swojej obietnicy i dodał tam pare zdań od siebie. 
Kiedy przyszedł czas na taniec, Harry przyciągnął mnie do siebie. Położyłem jednął ręke na jego pasie, a drugą wziął w swoją dłoń. Tańczyliśmy tak blisko siebie, że mogłem usłyszeć bicie jego serca, które w jakimś stopniu należało również do mnie. 
-Harry?-wyszeptałem. Brunet odsunął się delikatnie patrząc na mnie z widoczną miłością w oczach i było to najpiękniejsze spojrzenie, jakim ktokolwiek mógł mnie obdarzyć. 
-Tak?
-Będziemy razem już na zawsze, prawda?-spytałem i można powiedzieć, że było to pytanie retoryczne, nie dałbym mu odejść. 
-Na zawsze zawsze-uśmiechnął się i po chwili złożył krótki pocałunek na moich ustach.
-Obiecujesz?
Byłem pewny, że teraz wszytko sie ułoży, że będziemy żyć długo i szczęśliwie, jak w najpiękniejszych baśniach. 
-Obiecuję. 




 



_______________________________________

No i mamy koniec opowiadania.
 Nie lubię końców :( nigdy nie wiem, co napisać haha. 
 Więc tak króciutko:
 Dziękuję Wam za wszystko, za wspaniałe komentarze, za to, że czytaliście to opowiadanie, naprawdę ogromnie dziękuję <3 
Jeszcze raz dam linka do mojego kolejnego opowiadania, na które serdecznie zapraszam beforeyougo-larry-stylinson.blogspot.com :)
 Miłego końca (tak jakby xd) tygodnia :) xx

piątek, 3 października 2014

Rozdział XVII (cz. II)

-Louis!- usłyszałem Harry'ego, który szybko szedł w moim kierunku. 
-Nie dotykaj mnie!-wykrzyknąłem, gdy podszedł do mnie, ukucnął obok i próbował przytulić. 
-Louis, proszę, porozmawiajmy, kochanie.-Złapał moją dłoń, ale szybko przyciągnąłem ją do siebie. 
-Nie mamy o czym rozmawiać-powiedziałem stanowczo.-Pocałowałeś ją. Wiesz, jak to cholernie boli? Z całych sił, rozumiesz?-mówiłem zgodnie z prawdą, bo bolało, jak nóż wbijany głęboko w serce z beznadziejnie kruchego szkła. 
-Przepraszam skarbie, tak bardzo przepraszam, ja nie chciałem, Lou. Tylko ty się dla mnie liczysz, słyszysz? Tylko ty, i nikt więcej, tak strasznie tego żałuję.-Nie potrafiłem mu uwierzyć. Nie raz przekonałem się, że słowa od zawsze były tylko słowami, a obietnice jedynie pustymi literami poskładanymi w całość.-Przepraszam, Louis. Wybacz mi, proszę. 
-Całowałeś ją-powiedziałem wolno i wyraźnie. Te słowa brzmiały tak okropnie.
-To ona pocałowała mnie, ale wiem, jestem głupi i beznadziejny, przepraszam.
-Całowałeś ją, do cholery!-powtórzyłem wstając-Musiało minąć kilka sekund aż uświadomiłeś sobie, że wasze usta są złączone?! 
-Ja..nie wiedziałem, że...
-Błagam, bez tych wszystkich bredni! Przestań wreszcie kłamać, widziałem to, co najwyraźniej dane było mi zobaczyć!-krzyczałem i nie potrafiłem tego opanować-A ja cie kocham! Tak cholernie cie kocham! I jednocześnie nie chce cie kochać! Nie chce!
Nie mogłem zapanować nad łzami. 
-Też cie kocham, bardzo, najbardziej na świecie. Louis, przepraszam, słyszysz?
Nie wiem, Harry. Chciałem to słyszeć, chciałem w to wierzyć, ale nie potrafiłem.
-Nick mówił, że wolisz ją. Że to ona jest dla ciebie idealna, nie ja-wyszeptałem w jego ramiona, kiedy tulił mnie mocno do siebie.
-Słuchasz się Nicka? Louis, on jest zazdrosny o naszą miłość, wiesz? Zrobiłby wszystko, żeby nas rozdzielić i cię okłamał-szeptał do mojego ucha.-Ona jest jedynie moją przyjaciółką, nikim więcej, przysięgam. To był krótki pocałunek i nic nie znaczący taniec. Obiecuję, że kocham tylko ciebie, Lou. Błagam, wybacz mi. 
-Sam nie wiem-Zamyśliłem się wyobrażając sobie świat bez Harry'ego i po chwili wiedziałem, że nie ma szansy na to, żebym mu nie wybaczył. Nie umiałbym żyć bez niego.
-Proszę.-Spojrzałem w jego zielone tęczówki i uśmiechnąłem się, gdy opuszkiem palca wytarł jedną z moich łez.
-No dobrze, wybaczam.-powiedziałem, a Harry mocno mnie przytulił.-Ale to tylko dlatego, że za bardzo cie kocham. 
-Dziękuję, kochanie, dziękuję-mówił radośnie.-Kocham cię, tak bardzo cie kocham. 
Chyba tym razem mu już uwierzyłem. 
-Wiem-powiedziałem, a Harry przyciągnął mnie do siebie i złożył na moich ustach delikatny pocałunek.
 Nie chcieliśmy wracać spowrotem na bal, dlatego wymkneliśmy się wcześniej i wróciliśmy do zamku. Zayn i Liam powitali nas pierwsi, a ja z Harry'm wymieniliśmy się uśmiechami, widząc ich splecione palce.
-No co? Nie tylko wy możecie być tutaj razem-powiedział Liam, ale nie było w tym stwierdzeniu żadnych pretensji czy czegoś tego typu. 
-Wiemy, Liam.-Harry uśmiechnął się i objął mnie ramieniem wokół pasa.-Dobrze wam się mieszka w pokoju gościnnym? 
-Jeszcze pytasz? Bardzo dobrze! Dziękujemy.-Zayn przytulił najpierw mnie potem Harry'ego.
-Zayn, musimy iść-przypomniał Liam, na co Zayn znów złapał jego dłoń. 
-Tak, musimy iść. Liam stęsknił się za radzicami-zadrwił Mulat, ale Payne nie zareagował.-Narazie chłopaki. 
-Trzymajcie się-rzuciłem krótko i pociągnąłem Harry'ego w stronę jego pokoju. Zamknąłem drzwi i rzuciłem bruneta na łóżko. Wdrapałem się na niego i zacząłem całować jego szyję po czym złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku. 
-Tym razem nikt nam nie przerwie-powiedziałem ściągając jego koszulkę. 
-I ja pozwalam ci dominować?-Harry zrobił to samo z moją. 
-To kara za ten cholerny pocałunek.-Zacząłem jeździć czubkiem języka po jego nagiej skórze lekko przygryzając ją w niektórych miejscach. 
-Jeśli to jest kara to ja chce być karany cały czas-mówił oddychając szybko. Po chwili jedyne co słyszałem to jego przyśpieszony oddech i różnego rodzaju okrzyki pomieszane z masą westchnień. 
Nie wiem, co takiego robiłem, ale najwidoczniej robiłem to dobrze. 


***


 Usłyszałem pukanie do drzwi i szybko wstałem z łóżka. Założyłem leżący na krześle szlafrok Harry'ego, bo nie miałem zamiaru witać kogoś nago. Spojrzałem na leżącego w łóżku chłopaka, był piękny, jego ciało, potargane włosy, wszystko w nim. Podeszłem do łóżka przykrywając go kołdrą po samą szyję, po czym otworzyłem drzwi. 
-Um...dzień dobry-powiedziałem, widząc stojącego w przejściu Edwarda. 
-Możecie mi wyjaśnić wasze wczorajsze zniknięcie z balu?-Ton jego głosu był surowy a ja w ułamku sekundy poczułem się winny. 
-Ja...to znaczy Harry...eh, nie wiem jak to wyjaśnić.-Westchnąłem.
-Za dziesięć minut widzimy się na stołówce-powiedział stanowczo i odszedł a ja odetchnąłem z ulgą. Przynajmniej nie musiałem wyjaśniać tego sam. 
-Harry, wstawaj!-Podszedłem do Harry'ego i potrząsnąłem nim lekko. 
-Coś się stało?-spytał zaspanym głosem. 
-Tak, za kilka minut mamy być na dole, ubieraj się. 
-Wiesz, nie jestem pewien, czy będę dzisiaj w stanie chodzić, a o siadaniu nawet nie wspomnę.
-Trzeba było nie całować Emmy. 
-Ugh, zamknij się.

 Po kilku minutach znaleźliśmy się na stołówce. 
-Siadajcie-powiedział Edward wskazując na krzesła. 
-Ja postoję-sywierdził Harry i obdarzył mnie karnym spojrzeniem. 
-Jak wolisz. Louis, siadaj.-Usiadłem i czekałem, aż Harry zacznie wszystko wyjaśniać.-Więc? 
-Więc co?-spytał Harry robiąc zdziwioną minę.
-Dlaczego wczoraj nie było was na balu?
-Byliśmy, na początku. Potem tak wyszło, że przyjechaliśmy tu-wyjaśniał brunet.-Co tu dalej wyjaśniać? 
-Miałeś się jej oświadczyć, Harry, taka była umowa-powiedział, a ja nagle posmutniałem. Czyli ta sprawa nadal nie jest zamknięta. 
-W dupie mam te wszystkie umowy. W dupie mam tron, w dupie mam ten cały zamek. Zrozum wreszcie, że kocham Louisa-mówił, a ja przyglądałem się całej tej sytuacji i nie wiedziałem, czy mam się wtrącić czy lepiej było siedzieć cicho. 
-Dobrze, Harry, wiem. Ja nie skończyłem. Zerwałem umowę z jej ojcem. Skoro jesteś szczęśliwy z Louisem, to czemu mam ci stawiać przeszkody na tej drodze?-W tamtej chwili byłem niesamowicie wdzięczny Edwardowi za te słowa. Czy to możliwe, że wszystko zaczynało układać się tak, jak ja i Harry chcieliśmy? 
-Czyli mogę być dalej z Lou? Bez żadnych przeszkód?-upewnił się, a Edward skinął głową.
-Oczywiście.
-Dziękuję, tato, dziękuję.-Harry rzucił się ojcu na szyję.
-Dziękujemy, naprawdę-powiedziałem uśmiechając się szczerze i po chwili również znalazłem się w objęciach króla. 


Teraz wszystko musiało się ułożyć. Być może ktoś znów będzie chciał postawić przeszkody na naszej drodze, ale poradzimy sobie z nimi, jestem tego pewny. 




____________________________________
Więc został jeszcze epilog, który dodam w środę i koniec opowiadania, no ale wszystko kiedyś się kończy :(