plakat

plakat

wtorek, 24 czerwca 2014

Rozdział III

 Poczułem ciepłe usta na moim policzku co sprawiło, że delikatnie uchyliłem powieki. Pierwsze, co zobaczyłem to zielone oczy patrzące na mnie. W tym spojrzeniu było coś magicznego. Nigdy nikt nie patrzył na mnie w sposób, jaki robił to Harry. Uśmiechnąłem się do niego na co odpowiedział tym samym. Nie wiem, jak on to zrobił ale zdecydowanie zakochałem się w jego uśmiechu. Chłopak siedział na mnie okrakiem. W pewnym momencie przysunął się składając delikatny pocałunek na moim czole. Nie wiem, co mną wtedy kierowało ale położyłem ręce na jego szyi i przyciągnąłem go do siebie bliżej przez co nasze nosy się zetknęły. Zamknąłem oczy i za chwilę poczułem jak chłopak delikatnie musnął moje usta swoimi. W tamtym momencie nic się dla mnie tak nie liczyło, jak bliskość Harry'ego. Chciałem go całować, dotykać. To było dziwne, bo byliśmy jedynie przyjaciółmi. Nie byłem w nim zakochany ale w tamtym momencie pragnąłem jego ust na moich, jego dłoni dotykających mojego ciała. W końcu nasze usta złączyły się w jedno, tym razem pocałunki były dłuższe i bardziej namiętne. Chłopak wplótł palce w moje włosy przez co wydałem z siebie cichy jęk. Delikatne przejechałem kciukiem po jego szczęce. Kiedy brakowało nam już oddechu rozłączyliśmy się na chwilę i za sekundę znów całowaliśmy się, tym razem jeszcze bardziej zachłanniej niż na początku. Usta chłopaka powędrowały do mojej szyi. Składał na niej delikatne pocałunki, w pewnych momentach zagryzał skóre i zasysał ją, zostawiając po sobie różnej wielkości ślady. Westchnąłem gdy nasze krocza otarły się o siebie.  
-Tylko przyjaciele?-spytał Harry kładąc głowe na mojej klatce piersiowej.
-Przyjaciele nie śpią w tym samym łóżku. Przyjaciele nie całują się ani nie dotykają tak, jak my to robimy-powiedziałem. Tej nocy spałem u Harry'ego. Gdy wychodziłem z zamku zorientowałem się, że pada deszcz a gdy ostatnio była taka pogoda nie mogłem zasnąć bo zimne krople spadały na moją twarz, dlatego poprosiłem Harry'ego o przenocowanie na co on się natychmiast zgodził.
-To...kim my jesteśmy? 
Właśnie, kim? Nie potrafiłem odpowiedzieć na to pytanie. 
-Nie wiem, Harry.
Leżeliśmy chwilę wpatrzeni w siebie nic nie mówiąc. Po chwili Harry postanowił to przerwać.
-Ale muszę przyznać, że całujesz świetnie.
Na słowa chłopaka zarumieniłem się również śmiejąc się pod nosem. 
-Ty też-przyznałem-Bądźmy takimi innymi przyjaciółmi. 
-Innymi? Co masz na myśli?
-Normalni przyjaciele się nie całują ale my możemy to robić.-wyjaśniłem zaplatając loczek Harry'ego wokół mojego palca.
-Okej mój inny przyjacielu.-powiedział zielonooki i pocałował mnie delikatnie.

***

Podszas pracy myślałem o Harrym przez co nie mogłem się na niej skupić i zamiast dawać koniom marchew podawałem im leżące na ziemi patyki. Myślałem o jego ustach, które idealnie pasowały do moich, o tym, jak cudownie czułem się, gdy mnie całował. Coś niesamowitego stało się kilka godzin temu i nie żałowałem tego ani trochę. Co prawda nigdy nie podobali mi się faceci ale Harry był inny. Jego uśmiech, oczy, loki, wszystko. Był idealny. Tak właśnie uważałem. Był najpiękniejszy na świecie. Jego dłonie idealne dla moich. Chociażbym opisywał go jak najpiękniej i tak byliśmy tylko przyjaciółmi. 
 Na zewnątrz była ładna pogoda. Ptaki śpiewały radośnie skacząc po drzewach. Promienie słoneczne padały na kałuże, które były pozostałością po wczorajszym deszczu. Spojrzałem na okno od pokoju Harry'ego. Chłopak siedział na parapecie z kartką na kolanach i piórem w dłoni. Zapisywał coś i przekreślał. W pewnej chwili zamknął oczy odchylając głowę do tyłu. Gdy znów spojrzał na kartkę pokręcił głową gniotąc ją i wyrzucił przez okno. Gdy zauważyłem kątem oka jak Harry zamyka okno i schodzi z parapetu postanowiłem poszukać kartki. Nie sprawiło mi to problemu ani nie zabrało dużo czasu bo znalazłem ją bardzo szybko leżącą na małym krzaku. Rozłożyłem ją i przeczytałem:

''Więc mógłbym zawrócić
Ale twoje oczy poprowadzą mnie prosto do domu 
A jeśli znasz mnie, tak jak ja znam ciebie 
Powinieneś mnie kochać, powinieneś wiedzieć

Że przyjaciele śpią w innych łóżkach
I przyjaciele nie traktują mnie tak jak ty''*

Słowa napisane na kawałku papieru były najpiękniejszymi słowami, jakie udało mi się przeczytać. Schowałem kartkę do kieszeni spodni i wróciłem do pracy. 
 Wieczorem, gdy szedłem spać przeczytałem tekst jeszcze raz a po moich polikach spłynęła samotna łza. Harry napisał to dla mnie, dla nas. To było coś nieprawdopodobnego. 
 Gdy usłyszałem pukanie szybko schowałem kartke pod poduszkę. Chłopak uśmiechnął się do mnie.
-Przyszedłem, żeby powiedzieć ci ''dobranoc''-wyszeptał cicho podchodząc do mnie i usiadł obok.
Pocałowałem go delikatnie w policzek.
-Kolorowych snów.-Przytuliłem go czego on nie odwzajemnił.-Coś się stało?
-Nie, nic-powiedział i złapał mnie za rękę.-Dobranoc.
Złączył na chwile nasze usta po czym wstał nic nie mówiąc.
-Na pewno wszystko okej?-upewniłem się.
-Tak, wszystko w pożądku. Tylko...
-Tylko co?
-Chyba się w tobie zakochałem. Do jutra.-Wyszedł. Po prostu wyszedł zamykając za sobą drzwi. Miałem ochotę go zamordować, że w tej chwili po prostu sobie poszedł. Po takich słowach. On? Zakochany we mnie? Musiałem się z tym przespać bo nie mogłem uwierzyć w to dziwne a za razem cudowne zdanie. 
Miałem nadzieję, że następnego dnia będzie chciał o tym porozmawiać. A co ze mną? Powinienem się w nim zakochać? 
To wszystko było zbyt skomplikowane. 



* słowa piosenki Eda Sheerana ''friends'', w opowiadaniu napisanej przez Harry'ego. 
__________________________________________________

Jest rozdział III.
Mam nadzieję, że Wam się podoba ;) 
Długo zastanawiałam się, czy słowa piosenki napisać po angielsku czy po polsku ale wybrałam polski przynajmniej do tego kawałka. 
Następny rozdział we wtorek (01.07) :) 

piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział II

-Louis, wstawaj!-Usłyszałem głos Harry'ego tuż przy moim uchu. Przetarłem oczy i z małym grymasem na twarzy przybrałem pozycje siedzącą. Spojrzałem na chłopaka, który siedział na przeciwko mnie uśmiechając się szczerze.
-Coś się stało?-zapytałem nie odrywając wzroku od bruneta.
-Mój ojciec chce cie poznać-wyjaśnił.
-Jak ty sobie to wyobrażasz? Ja nawet nie mam odpowiednich ubrań.
-Pożyczę ci swoje dlatego wstawaj i chodź ze mną.
 Po paru minutach znajdowaliśmy się w pokoju Harry'ego. Usiadłem na łóżku a on wyciągnął z szafy czerwony sweter i ciemne, obcisłe spodnie następnie podając mi je z uśmiechem. Patrzyłem na niego przez chwile po czym wziąłem do rąk ubrania.
-Czy one nie będą za duże?-spytałem będąc niemal pewny, że będę wyglądał w nich jak karzeł.
-Przebierz się to zobaczymy-odpowiedział brunet szukając czegoś w szufladzie.
Zdjąłem koszulkę następnie zakładając sweter. Był zdecydowanie za duży. Sięgał mi niemal do kolan a o rękawach nawet nie wspomnę. Pokazałem się Harry'emu, który wyglądał jakby zaraz miał się rozpłakać, sam nie wiem czy ze śmiechu czy z tego, jak pomimo wszystko słodko teraz wyglądałem. Założyłem spodnie, które ku mojemu zdziwieniu były na mnie w sam raz. Zielonooki podał mi jasne buty, które idealnie do wszystkiego pasowały. Gdy stanąłem przed lustrem nie mogłem uwierzyć, jak ładnie teraz wyglądałem. Nigdy nie miałem na sobie tak wyjątkowo pięknych ciuchów pomimo że był to zwykły, czerwony sweter, czarne spodnie i białe buty. Harry podszedł do mnie krzyżując ręce na klatce i uśmiechnął się.
-Wyglądasz przesłodko-przyznał na co na moich policzkach pojawiły się rumieńce.
-I jak dziewczynka-powiedziałem z lekkim grymasem na twarzy.
-Urocza dziewczynka.-Harry oplótł ręce wokół mojego pasa i położył głowę w zagłębieniu mojej szyi. Staliśmy w ciszy, która stawała się coraz bardziej niezręczna. Muszę przyznać, że pomimo wszystko było wspaniale. Czułem rozlewające się we mnie ciepło, którego bardzo mi brakowało. Nasze lustrzane odbicia wydawały się być w sobie zakochane. Stojąc tam wyglądaliśmy jak dwoje ludzi, którzy są dla siebie całym światem a przecież tak nie było. Patrzyłem na lustro, na nas. Sweter odsłonił prawy bark, na którym Harry oparł swoją głowę. Po chwili poczułem, jak brunet składa na nim delikatny pocałunek. Zamknąłem oczy splatając nasze palce. Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Usta bruneta przeniosły się na moją szyję. Składał na niej delikatne pocałunki. Czułem się cudownie i chociaż było to dla mnie zupełnie nowe i obce niesamowicie tego pragnąłem. Ostatni całus złożył pod moim uchem i wyszeptał do niego ''bylibyśmy ładną parą'' po czym złapał mnie za rękę kierując w stronę drzwi. Nie wiedziałem do końca, co się przed chwilą wydarzyło ale jedno było mi wiadome-miałem zbyt ciasne spodnie w okolicach krocza.

***

 Staliśmy przed wielkimi drzwiami prowadzącymi do pokoju Króla Edwarda. Przez całą drogę myślałem nad słowami Harry'ego przez co gdy coś mówił jedynie przytakiwałem. Znamy się niecałe dwa dni, to nierealne, żeby coś w ten czas do mnie poczuł, a może jednak?
Harry spojrzał na mnie łapiąc klamkę na co zatrzymałem jego rękę odciągając ją od przedmiotu. Pytający wzrok chłopaka sprawił, że zacząłem tłumaczyć, dlaczego go zatrzymałem. Bałem się rozmowy z Królem jak niczego innego dotąd. Harry złapał moją dłoń i splótł nasze palce na co zrobiło mi się dziwnie ciepło. Uśmiechnąłem się do niego na co ten odpowiedział tym samym. Gdy jego druga dłoń powędrowała do klamki kiwnąłem głową na co ten otworzył wielkie drzwi. Król siedział na wielkim łóżku czytając książkę, której tutułu nie znałem. Podniósł głowę uśmiechając się do nas ciepło ale gdy tylko zobaczył nasze splecione dłonie skrzywił się lekko. Harry chyba nie miał zamiaru mnie puszczać ale ja to zrobiłem przez co potem gryzło mnie sumienie. Chłopak spojrzał na mnie dodając mi tym otuchy. Podszedłem do Edwarda i ukłoniłem się dodając ''Witam wasza wysokość'' na co ten posłał mi uśmiech odpowiadając skinieniem ręki.
Harry podszedł do mnie kładąc dłoń na moim ramieniu.
-To mój przyjaciel, Louis-wyjaśnił.
Na słowo ''przyjaciel'' moje serce zaczęło bić szybciej. Nigdy nie miałem przyjaciół a bardzo mi ich brakowało.
-Mam nadzieję, że jedynie przyjaciel-powiedział mężczyzna odkładając książkę na stolik.
-Jedynie przyjaciel-potwierdziłem szybko. Co to za pomysł, że moglibyśmy być kimś więcej? Harry patrzył na mnie zmieszany. Usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi i do pokoju wszedł Nick. Spojrzał na mnie krzywo i usiadł na łóżku obok swojego ojca. Opuściłem głowę. Zacząłem żałować mojej obecności tam.
-Co on tu robi?-zapytał Nick patrząc na mnie wzrokiem mordercy.
Miałem ochotę wtulić się w Harry'ego.
-Nie ''on'' tylko Louis i nic ci do tego-odpowiedział Harry a ton jego głosu był przerażający. Nick wzruszył jedynie ramionami.
-Louis jest przyjacielem Harry'ego i masz mieć do niego szacunek-powiedział Edward.
-Nie będę miał szacunku do złodzieja, którego zostawiła nawet własna rodzina.
Na jego słowa coś we mnie pękło. Miałem ochotę płakać a jednocześnie go uderzyć. Nie rozumiałem, co się ze mną wtedy działo.
-Żałosny idiota, który myśli, że jeszcze będzie kimś. Jesteś zerem Tomlinson, totalnym zerem, które...
-Przestań!-Harry przerwał mu, unosząc głos-Jeszcze jedno słowo i pożałujesz!
-Oh, bronisz swojego przyjaciela? Haha żałosny jesteś braciszku, oboje siebie warci.
Harry dosłownie rzucił się na brata z pięściami. Próbowałem go od niego odciągnąć ale pomógł jedynie ostry ton Edwarda.

***

-Przepraszam za niego Louis-powiedział Harry, gdy siedzieliśmy na jego łóżku-To totalny dupek.
-Nic się nie stało, to nie twoja wina-rzuciłem klepiąc Harry'ego po plecach.-Muszę iść.
Harry nie odpowiedział. Wstałem a brunet złapał moją rękę przyciągając mnie do siebie tak, że opadłem na niego. Nasze usta dzieliły centymetry. Patrzyliśmy sobie w oczy i dopiero wtedy zauważyłem jak piękny był Harry.
-Mam na sobie twoje ubrania-powiedziałem odsuwając się od chłopaka.
-Zatrzymaj je.-Ucałował delikatnie moje czoło-Odprowadzić cię?
-Dam sobie radę-upewniłem go idąc w kierunku wyjścia.-Dziękuję, za wszystko.
Chłopak uśmiechnął się.
-Louis?
-Tak?
-Dobranoc
-Dobranoc Harry

_________________________________________________________________________________
No i mamy rozdział drugi ;D Mam nadzieję, że choć trochę Wam się podoba :) Następny dodam w środę (25.06) ;) x

środa, 11 czerwca 2014

Rozdział I

 Obudziłem się wypoczęty jak jeszcze nigdy dotąd. Przetarłem zaspane jeszcze oczy i spojrzałem na drzwi, które ku mojemu zdziwieniu były otwarte a przecież zamykałem je na noc. Wstałem podążając powoli w ich kierunku. Po drodze zauważyłem, że brakuje jednego z koni. Wyszedłem na zewnątrz. Blask słońca i podmuch wiatru pierwszy raz wydały mi się obce i przyjemne. Stałem oparty o mur z założonymi rękami patrząc na zbliżającą się w moim kierunku postać. Spuściłem wzrok krzyżując ręce na klatce piersiowej.
-Brrr!-Usłyszałem znajomy głos. Uniosłem głowę i zobaczyłem Harry'ego siedzącego na koniu. Chłopak zszedł ze zwierzęcia i pogłaskał go delikatnie za uchem. Spojrzał w moją stronę na co powędrowałem wzrokiem gdzieś w krzaki. Nie lubiłem utrzymywać kontaktu wzrokowego z ludźmi, których nie znałem. Harry podszedł do mnie trzymając konia na uprzęży. Przełamując się spojrzałem w jego zielone jak liście najpiękniejszego drzewa oczy. Uśmiechnął się na co odpowiedziałem tym samym.
-Nie wyglądasz na nieśmiałego-powiedział.
-Pozory mylą-rzuciłem a uśmiech nadal gościł na mojej twarzy.
-Harry.-Chłopak podał mi rękę, którą szybko uścisnąłem.
-Wiem-odpowiedziałem krótko.
-Miło cię poznać Wiem.
Oboje zaśmialiśmy się i, muszę przyznać, ten chłopak miał cudowny śmiech. 
-Louis-przedstawiłem się.
-Ładne imię, pasuje do ciebie-stwierdził wprowadzając konia do stajni.
-Dzięki-odpowiedziałem idąc wolno za chłopakiem.
-Słyszałem, że zajmujesz się końmi.
-Tak.
Harry jedynie uśmiechnął się w odpowiedzi.
-Twój koń jest na prawdę śliczny-przyznałem podchodząc bliżej chłopaka.
-Najśliczniejszy.-Puścił mi oczko na co odpowiedziałem szczerym uśmiechem.-Masz ochotę popływać?
Przez chwilę patrzyłem na niego pytającym wzrokiem ale gdy wyjaśnił, że niedaleko jest jezioro kiwnąłem twierdząco głową.
-Umiesz jeździć?-zapytał wskazując na konie
-Nie-odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
-To pojedziesz ze mną.-Harry wyprowadził Mensy przed stajnie.
Na grzbiet zwierzęcia założył większe siodło przez co mogły zmieścić się tam dwie osoby.
-Pomóc ci?-spytał klepiąc zwierze po szyi.
-Chyba dam radę.-Podszedłem do konia i przez chwilę myślałem nad tym, jak postawić nogę, by na niego wejść. Po paru próbach udało mi się dzięki czemu uzyskałem oklaski od Harry'ego
-Zajęło ci to jakieś pięć minut ale to i tak nieźle jak na pierwszy raz-mruknął siadając za mną.
-Dlaczego mam siedzieć pierwszy?-spytałem.
-Bo jesteś malutki, bez obrazy oczywiście, i spokojnie możesz siedzieć z przodu-wyjaśnił 
-Ja? Malutki?
-Nie o to chodzi. Jesteś niski ale w tym nie ma nic złego, wręcz przeciwnie.
To co Harry mówił było zgodne z prawdą,  był ode mnie wyższy o jakieś dziesięć centymetrów
-Niech ci będzie.
Chłopak oplótł mnie rękami w pasie na co lekko odskoczyłem rumieniąc się. Po chwili dopiero zdałem sobie sprawę, że musiał to zrobić by chwycić lejce. Sam nie wiem, co mi odbiło.
-Trzymasz się?-zapytał a ja skinąłem głową.-Więc ruszamy.


***

 Jezioro i jego okolice prezentowały się przecudownie. Zielona trawa, piękne drzewa, i drobny piasek na brzegu. Czemu nigdy wcześniej nie byłem w tym miejscu? 
 Zeskoczyłem z konia i usiadłem na piasku patrząc w wodę. Kochałem pływać i kochałem takie widoki. Byłem wdzięczny Harry'emu, że mnie tu zabrał.
-Podoba ci się tu?-spytał siadając obok.
-Bardzo.
-To dlaczego jesteś smutny?
Pytanie Harry'ego szczerze mnie zaskoczyło. Nie wiedziałem, jak na nie odpowiedzieć dlatego wzruszyłem ramionami. Chłopak westchnął zdejmując koszulę. Muszę przyznać, że był dobrze zbudowany i miał piękne ciało. Za chwilę obok niego wylądowały również buty i spodnie. Bez słowa wstał i rzucił się do letniej (wiedziałem, bo przy okazji mnie ochlapał) wody. Za chwile wynóżył się z niej patrząc na mnie pytająco
-Co tak siedzisz? Chodź!
Westchnąłem zdejmując ubrania i tak jak zielonooki wskoczyłem do wody.
-Nikt nie będzie miał do ciebie pretensji, że rozmawiasz ze złodziejem?-zapytałem podpływając do chłopaka.
-Louis, przestań. Nie jesteś złodziejem.
-Jestem. Każdego dnia kradłem coś do jedzenia bo nie było mnie na nic stać.
-No właśnie! Lepiej że kradłeś niż gdybyś miał umrzeć z głodu.
-Twój brat pewnie uważa inaczej.
-Nie przejmuj się nim. Nick to idiota-powiedział klepiąc mnie po ramieniu.
-Czemu ludzie mówią o tobie prawie same złe rzeczy?
-Nie wiem, a czy mają racje?
-Nie, właśnie nie. Jesteś naprawdę w porządku-wyznałem zgodnie z prawdą.
-W takim razie niech mówią co chcą. Ważne, że w twoich oczach jestem w porządku.-Uśmiechnął się.
 Przez większość czasu po prostu rozmawialiśmy o drobnostkach i innych rzeczach. Przez cały ten czas było mi głupio, że bezpodstawnie go kiedyś oceniałem. Harry okazał się naprawdę w porządku, idealny materiał na przyjaciela. 

***

Zielonooki zaprosił mnie do swojego pokoju na obiad (już druga rzecz, za którą byłem mu wdzięczny). Piękny, ogromny pokój z dużym łóżkiem i ślicznym oknem był pomieszczeniem marzeń. Zazdrościłem Harry'emu, że urodził się w takiej rodzinie. Ten chłopak miał wszystko, co było zakazane dla mnie. Z jednej strony byliśmy zupełnymi przeciwieństwami a z drugiej tak wiele nas łączyło. 
 Wziąłem gryza pysznego naleśnika oblizując przy tym usta. Nigdy nie jadłem czegoś tak pysznego. 
-Smakuje ci?-spytał chłopak podając mi serwetkę.
Kiwnąłem twierdząco głową.
-Co?-Widziałem, jak chłopak przypatruje mi się z uśmiechem bardziej podchodzącym pod wybuch śmiechu.
-Ubrudziłeś się pudrem.-Zaśmiał się zasłaniając usta dłonią.
-Gdzie?-Wziąłem serwetkę trzymając ją przed twarzą
-Na czubku nosa.
Wytarłem wskazane przez Harry'ego miejsce. 
-Już?
-Jesteś uroczy-przyznał z uśmiechem na co na moich policzkach pojawiły się rumieńce-Jak malutkie dziecko
-Ugh nie prawda.
-Prawda, Lou.
Na skrót mojego imienia zrobiło mi się jakoś dziwnie ciepło. Tak, jakbym poczuł się...lubiany? Kochany? 
 Po obiedzie Harry odprowadził mnie do stajni, w której siedział ze mną do późnego wieczoru. Nie raz spytał, czy nie chciałbym spać w wolnym pokoju ale odmawiałem. 
 Pożegnaliśmy się krótkim ''dobranoc'' gdy zdecydowaliśmy, że była idealna godzina na sen. Idealnie spędzony dzień pozostawił po sobie idealne sny. Chciałem, by było tak już zawsze bo obecność Harry'ego była w tamtej chwili dla mnie najważniejsza. Nigdy nie miałem przyjaciół dlatego on był dla mnie bardzo ważny. Miałem nadzieję, że ja dla niego również

______________________________________________________________________________
I jak Wam się podoba 1 rozdział? :) Piszcie ;)
Chciałam bardzo podziękować za wszystkie komentarze pod prologiem, nawet nie wiecie, ile one dla mnie znaczą. Są wielką motywacją, naprawdę.
Następny rozdział w piątek (20.06) xx



piątek, 6 czerwca 2014

Prolog

 Nieraz słyszałem, że życie należy przeżyć tak, by na łożu śmierci wspominać je z uśmiechem i za każdym razem śmiałem się z tych słów. Życie nie jest książką ani notesem. Nie piszemy do niego scenariusza ani nie skreślamy błędnie napisanych zdań. Nie my decydujemy o tym, jak będzie ono wyglądać (no może w małym stopniu). Jedyne co możemy zrobić to pokonać przeszkody, które ktoś znikąd stawia na naszej drodze.
To niesprawiedliwe, że jedni mieszkają w pięknych pałacach, drudzy w skromnych, zadbanych domach a ci, których szczęście omija szerokim łukiem tak naprawdę nigdzie. Niestety należę do tej trzeciej grupy. Najwidoczniej dobre życie w luksusach nie jest mi pisane. Straciłem  wszystko gdy straciłem rodzinę, najbliższe osoby w moim życiu. Teraz żałuję, że pozwoliłem im tak po prostu odejść.
 Idąc wąską uliczką natknąłem się na ogłoszenie wiszące obok starej chatki pana Witensa. Gdy tylko zobaczyłem co się na nim znajdowało odwróciłem się i pośpiesznym krokiem ruszyłem przed siebie bluźniąc pod nosem na znienawidzonego przeze mnie księcia Harry'ego Stylesa. Ten dzieciak wkurzał mnie niesamowicie. Nie znałem go, to fakt i raczej nigdy nie chciałem. Słyszałem bardzo dużo na jego temat, masa negatywnych komentarzy, niewiele pozytywnych. Co prawda starałem się nie wierzyć w plotki ale te mnie przekonywały.
 Wzdychając cicho usiadłem na dość dużym kamieniu znajdującym się na szczycie pagórka, z którego był idealny widok na całe miasteczko. Lubiłem to miejsce, być może dlatego, że byłem do niego bardzo przywiązany. Małe chatki, stragany z żywnością i zamek Króla Edwarda Stylesa, ojca Nicka i Harry'ego. 
Na temat Nickolasa nic nie wiedziałem, ludzie bali się o nim mówić, nie miałem pojęcia dlaczego. 
 Gdy tylko głód zaczął mi o sobie przypominać postanowiłem wzrokiem poszukać jakiegoś straganu. Nie miałem pieniędzy, dlatego każdego dnia kradłem cokolwiek do jedzenia by nie umrzeć z głodu. Miałem wyrzuty sumienia, chyba każdy by je miał ale co innego mogłem zrobić?
 Tak właśnie wyglądało moje życie aż do pewnego momentu, który zmienił je o 180 stopni. Nikt nie spodziewałby się, że książę Harry, którego tak nienawidziłem uratowałby mi tyłek gdy oczekiwałem na kare stojąc na korytarzu pięknego zamku patrząc w ciemnie oczy Nickolasa. W ręce trzymałem jabłko, które Nick wyrwał pokazując mi je jeszcze raz i wykrzykując różnego rodzaju obelgi w moją stronę. Żadna z nich specjalnie mnie nie uraziła. W pewnym momencie jego żałosnego monologu o tym, jakim trzeba być idiotą by kraść jabłko z czyjegoś stoiska obok wysokiego mężczyzny pojawił się mój ''wybawca''. Spojrzał na mnie po czym szarpnął swojego brata za ramie wyrywając z jego ręki jabłko, wręczył je mi uśmiechając się i patrząc w moje oczy powiedział cicho
-Nie przejmuj się.-Po czym wrócił do Nicka mówiąc już głośniejsze-Korona ci z głowy nie spadnie jak będziesz odrobinę bardziej ludzki a miasto nie zbiednieje przez jedno jabłko.- Rzucając na mnie ostatnie spojrzenie skierował się do wielkich drzwi. Stałem jak słup patrząc w podłogę i przetwarzałem w głowie to, co wydarzyło się przed chwilą. Nick westchnął i skinieniem palca dał znać mężczyźnie stojącemu za mną (po jego stroju wywnioskowałem, że był lokajem) by do niego podszedł. Powiedział mu coś na ucho po czym tak jak Harry wyszedł zostawiając mnie sam na sam ze starszym panem.
-Książę Nick prosił, bym pokazał panu miejsce pańskiej pracy-uśmiechnął się wskazując ręką wyjście. 
 Po 5 minutach znalazłem się w stajni. Na pierwszy rzut oka przypominała ona zadbany korytarz. 3 piękne konie przyglądały mi się gdy przekraczałem próg ich ''mieszkania''. Spojrzałem pytająco na lokaja
-Co ja mam tu robić?-spytałem łagodnie nie odrywając wzroku od zwierząt
-Pracować-powiedział biorąc do ręki marchew-Karmić je, czesać, czyścić, dbać.
-Chodziło mi bardziej o to, co ja tu robię. Nie rozumiem po co tu jestem
-Książe Nick kazał panu przekazać, że za kradzież obowiązuje kara i musi pan miesiac tu popracować. Przy okazji zarobi pan trochę. Wystarczy dbać o te piękne zwierzęta, to raczej nic trudnego.-Wzruszył ramionami podając jednemu z koni marchew
Chwile zastanawiałem się nad tym, by podjąć się tej pracy ale skoro to po części kara to co miałem zrobić? 
-Mam tylko jedno pytanie-powiedziałem opierając się o mur-Gdzie mogę spać?
-Tam.-Mężczyzna wskazał palcem na materac-Zaraz przyniose panu pościel
-Dobrze, dziękuję.-Uśmiechnąłem się podchodząc do pierwszego konia. Był wyjątkowo piękny, piękniejszy od pozostałej dwójki. Miał w sobie coś czarującego pomimo, że był najzwyczajniejszy. Brązowy z czarną grzywa. Nie byłem dobry w rozróżnianiu ras zwierząt, więc trzeba mi wybaczyć nieumiejętność dokładnego przedstawienia go. 
-To koń Księcia Harry'ego-wyjaśnił lokaj-Musi pan się nim dobrze zajmować bo jest oczkiem w jego głowie.
-Postaram się.-Lekko przeczesałem jego grzywę na co ten delikatnie trącił moją rękę-Jak ma na imię?
-To ona, Mensy
Skinąłem głową z uśmiechem i podszedłem do drugiego, białego rumaka
-A ten?
-To koń księcia Nicka, Casper. Strasznie uparty i sprawia wszystkim największy problem ale i tak jest jego ulubieńcem.
Próbowałem go pogłaskać lecz ten się odsunął. Wzruszyłem ramionami i podszedłem do ostatniego konia. Wiadać, że miał już swoje lata.
-Ten jest pewnie Króla Edwarda, tak?
-Dokładnie tak. Ma już 10 lat.
-A imię?
-Tom, sam nie wiem czemu król go tak nazwał-powiedział-Ja idę po pościel dla pana bo robi się późno.
Skinąłem głową i usiadłem na materacu. 
 Jednego dnia śpisz pod drzewem a drugiego w stajni gdzie przynajmniej masz dach nad głową. Życie płata różne figle i przygotowuje dla nas różne niespodzianki ale najwspanialsze jest to, jakich ludzi stawia na naszej drodze. Tej nocy cały czas po głowie chodził mi obraz zielonych oczu Harry'ego. Słyszałem jego głos, widziałem jego loki, uśmiech i dołeczki w policzkach. Spodobało mi się to, jak mnie potraktował, jak stanął po mojej stronie nie znając mnie. Może ludzie nie mieli co do niego racji?

___________________________________
Na początku tej notki chciałam bardzo serdecznie powitać wszystkich, którzy tu zajrzeli i przeczytali prolog ;D Jeśli będziecie czytać to opowiadanie proszę, zostawcie komentarz :) nie ma co się wstydzić czy coś, możecie nawet anonimowo napisać ,,:),, chodzi o to, że chciałabym wiedzieć czy ktoś tu będzie zaglądał :) Komentarze mnie bardzo motywują, naprawdę. 
Co do opowiadania to jest to w zasadzie moje drugie opowiadanie o Larrym i mam nadzieję, że choć trochę Wam się ono spodoba :) 
1 rozdział pojawi się w środę (11 czerwca) xx

@mycutelarreh (twitter)